Wczoraj spoglądając przez okno na padający deszcz rozmyślałem gdzie się wybrać w niedzielę. Było kilka opcji: po pierwsze sprawdzona miejscówka prawdziwkowo-ceglakowa, po drugie romantyczna wyprawa w nieznane ala młody Werter i po trzecie mój osiedlowy lasek. Wybrałem opcję trzecią ponieważ w środę zostawiłem tam trzy młode
kanie a poza tym w tym roku nie nazbierałem jeszcze zbyt dużo
kozaków. Miałem też cichą nadzieję, że może trafi się kilka
prawdziwków. Chciałem też sprawdzić czy czasem nie pojawiły się
zieleniatki bo już widziałem o nich doniesienia na internecie. I była to dobra decyzja bo w 100 procentach moje oczekiwania zostały spełnione. Nazbierałem prawie 50
kozaków czerwonych - chyba nowy rekord życiowy. Oprócz tego 14
koźlarzy babka, ponad 50
maślaków, 3 pięknie rozwinięte
kanie, 4
zajączki i wielka niespodzianka (jak na ten las).... aż 15
prawdziwków, które spotkałem w miejscach gdzie nigdy nie spodziewałbym się ich zobaczyć. No i 6
zieleniatek, nad którymi zastanawiam się czy to już początek ich wysypu. Szkoda by było bo co będę robił w listopadzie i grudniu?