(10/h) Trzecia noc z rzędu minus trzy, trzeci dzień z rzędu plus trzy max. Baliśmy się że to już naprawdę game over. Ale ciągnie nas do lasu. Plany na dziś były dwa. Nazbierać wodnichy na jutro na sos do obiadu i zajrzeć na miejscówkę z zimowymi. Las znowu przygotował nam niespodziankę. Gąska zielona wciąż pcha się na świat. podgrzybek walczy z mrozem niczym gladiator. Do domu przywozimy: 32 gąski zielone, 14 podgrzybków brunatnych, 5 pieprzników jadalnych, 5 wodnich późnych, 2 borowiki, 1 rydza, 1 boczniaka, 1 czubajkę kanię i dwie solidne garście uszaka bzowego. Grzyby w bardzo dobrym stanie. Generalnie chowały się w różnych, czasami zaskakujących miejscach. Jutro sos grzybowy będzie do obiadu na bogato, a ucho już przygotowane na kolejną solidną porcję ramen. Pozdrawiamy D. i D. & D.
(3/h) To jest już game over. Rano minus dwa, auto pokryte 5 cm warstwą śniegu. Odśnieżenie i oskrobanie zajmuje mi niemal kwadrans. W pracy po głowie mi chodzi że planowałem dziś zajrzeć jeszcze na miejscówkę z gąskami. Ta myśl nie daje mi spokoju. W południe temperatura wzrasta do plus dwóch. Wychodzi piękne słońce. A co tam, może pod koronami drzew śnieg nie zalega. Urywam się z roboty, zabieram po drodze Demona i jedziemy sprawdzić jak wygląda las od środka. Już na wejściu witają mnie dwa podgrzybki brunatne. Jeden niestety robaczywy. Potem jest tylko gorzej. Co prawda znajduję jeszcze trzy gąski zielone, ale jedna po nocnej hibernacji przypomina mokrą starą gąbkę. Jeszcze dwie najbliższe noce z przymrozkami zamkną już definitywnie temat.
Jak pisał niszczu, w lubuskim czas przestawić się na szukanie na drzewach. Pozdrawiam D@rek