szerzej:
Witajcie. Po zabójczym tygodniu z temperaturą 30+ przyszedł burzowy piątek, po czym weekend znów zabójczy - dzisiaj 34 masakra. Jednakże nie przeszkodziło mi to w 6-godzinnym grabowaniu, w grabinach najchłodniej, a w podmokłych grabinach nawet całkiem znośnie, również i dla grzybków, które właśnie tam były całkiem świeże i młode, czego nie można powiedzieć o tych z wyższych bardziej suchych partii lasu. Tak więc miałem przyjemność zderzyć się z dwoma światami, ciekawe zestawienie. Grabowy festiwal paradoksalnie cały czas trwa, przy czym dzisiaj więcej pojedynczych grabowych (zwłaszcza afrykanerów), jedynie w terenach podmokłych rodzinnie świeżo i młodo. Kilka fajnych czerwonych tez trafiłem i dwa fajniutkie topolowe. Jak się wychłodzi do 20+ i popada może to lato być całkiem ciekawe. Pozdrawiam.
szerzej:
Dziś obrałem kierunek na Łąck ale postanowiłem wysiąść trochę wcześniej z pociągu z racji tego że w obu tych lokalizacjach przeszły mocniejsze opady deszczu, burza. Niestety chyba nie był to dobry wybór bo lasy w tej okolicy niby trochę wilgotnew miejscach zacienionych ale za to nie takie zoich marzeń. Te lasy przypominają trochę las w okolicach Mlochowa i też częściowo poniszczony przez pilarzy jak w Krakowianach. Sporo zwierzyny leśnej w tych okolicach dzików i danieli których w lesie spłoszyłem. Na grupie grzybiarzy na Facebooku ktoś jednak uzbierał trochę usiatkow koło Łącka. Tak więc wycieczka bardziej krajoznawcza i znowu zakończona deserem lodowym tym razem na ryneczku w Gostyninie.
szerzej:
Jak zwykle w lesie, tym samym, w którym kurki zbierałem w czwartek, byłem skoro świt. Tym razem jednak pieprzników nie było zbyt dużo. Nowe nie wyrosły więc trafiały się sporadycznie i drobne te których nie zebrałem ostatnio. Po godzinie miałem ledwie zakryte dno wiaderka, więc uznałem, że chodzenie tu dłużej nie ma sensu. Na szczęście byłem na taką ewentualność przygotowany, bo już w czwartek było bardzo sucho. Miałem więc upatrzony las, w który się przemieszczę w razie wtopy. Wprawdzie mi nie znany, ale wierzyłem w mą szczęśliwą gwiazdę. 😜Wsiadłem więc do auta, ustawiłem nawigację na punkt o ok. 20 km bardziej na północ i ruszyłem. Do docelowego miejsca nie dojechałem, gdyż po drodze przejeżdżając przez kawałek lasu mieszanego uznałem, że wygląda dość ciekawie i warto by było choć na chwilę do niego zajrzeć. Zatrzymałem więc auto na poboczu i wysiadłem z myślą zrobienia szybkiego kółeczka. Nie odszedłem nawet 50 kroków, a już wracałem do samochodu po wiaderko, trzymając w dłoni garść kurek. Miejscówka okazała się strzałem w dziesiątkę, bo choć to niewielki kawałek lasu, to pieprzników rosło dużo i dość sprawnie udało mi się zapełnić wiaderko. Gdy ten plan został wykonany, pojechałem na miejsce, które wcześniej upatrzyłem, a potem jeszcze trochę po okolicy, zaglądając to tu i tam. Nigdzie indziej na kurki już nie trafiłem... 😳 Później zrobiło się tak gorąco, że o dalszym szukaniu przestałem nawet myśleć. Aż strach pomyśleć co by było, gdybym spontanicznie nie zatrzymał się na miejscówce. 😱Pozdrowionka dla wszystkich. 😀
szerzej:
po berbecie - może niezbyt licznymi, ale jednak rodzinami. Metoda ringowa zakręciła mną dodatkowo, więc trochę metrów nadbiegłem w ich poszukiwaniu. Las nietypowy dla tego gatunku - dużo grabu, dęby, sporadyczne jodły. Ceglasie nie zawiodły, choć zdrowotność raczej słaba - z około 35 szt. w domu odpadło z 5 starszych. Borowiki tylko do podziwiania, tak samo jak pojawiające się pojedyncze koźlarze grabowe. Ogólnie - dość sucho, grzyby sporadycznie, w lesie jodłowym pusto, w mieszanym pojawiają się miejscowo grzyby głównie blaszkowe, deszcz niezbędny. Ceglasiowy dzień 😍 Pozdrawiam i życzę kojących spacerów leśnych.