szerzej:
Darz Grzyb!;)) Lato meteorologiczne dobija do mety. Po czerwcowo-lipcowych “wypryskach” grzybowych przyszedł sierpień – najcieplejszy i najbardziej suchy miesiąc tegorocznego lata. Od kilku lat można zauważyć pewną tendencję, że to właśnie sierpień darzy latem najmocniej, a w związku z tym, przeważnie jest to czas przerwy w owocnikowaniu większości gatunków grzybów. Sobotnią wycieczkę z kolegą Krzyśkiem rozpoczęliśmy od Twardogóry, aby przejść przez to urocze miasteczko, depnąć do Moszyc, w których znajduje się magiczny las z sędziwymi dębami szypułkowymi, następnie popaść w nieco nostalgiczny nastój przy mauzoleum von Reichenbach w Goszczu i przy założeniu parkowo-pałacowym, aż w końcu wejść porządnie do lasów między Domasławicami, Królewską Wolą i Bukowiną Sycowską. Jaka to jest wspaniała trasa. Długa, różnorodna, opisana już kiedyś przeze mnie na blogu, ale zawsze dająca mi mnóstwo frajdy, emocji i radości. W sobotni poranek bardzo szybko zrobiło się upalnie. Wytchnienie mogły dać tylko drzewa, ewentualnie nieco większe porywy wiatru, który był zwiastunem nadciągającej zmiany pogody. Ponad 9 godzin do dyspozycji, jak i różnorodność terenów po których idzie się na tej trasie, dają możliwość ogólnego podzielenia wycieczki na część dendrologiczną, historyczną i leśno-grzybową. Z kolei zmienność leśnego podłoża i gatunkowe urozmaicenie drzewostanów pozwalają na sprawdzenie stanu grzybności większości gatunków grzybów, które rosną na twardogórsko-bukowińskim podwórku. Jednak zanim ostatecznie weszliśmy w lasy, tradycyjnie zwolniliśmy tempo wyprawy, ponieważ na trasie było mauzoleum von Reichenbach, które impregnuje ludzkie spojrzenie pod kątem nieuchronności przemijania. Zawsze, kiedy tu jestem odczuwam dziwny stan “błogiego niepokoju”. Nie potrafię tego inaczej określić. W zapadających się grobach można znaleźć coraz więcej śmieci, a wyjątkowo symbolicznie wyglądała na terenie cmentarzyska lalka po “egzekucji”. Czy ten, kto ją wyrzucił zdaje sobie sprawę, ile lat potrzebują te “zwłoki”, aby się rozłożyły? Ludzka głupota, brak kultury i jakiegokolwiek szacunku do tego miejsca są nad wyraz widoczne… Tymczasem las pędzi ku wczesnej jesieni. Na potęgę kwitnie miododajna i inwazyjna nawłoć, która jest nie mniej żółta, niż rzepak w maju. Panoszy się w niektórych miejscach nawet w środku lasów. Jakkolwiek ją sądzić i oskarżać o bezczelne rozpychanie się na wolnych przestrzeniach lasów, pól, i łąk oraz wypieranie innych, łagodniej usposobionych roślin, zyskuje sobie sympatię dzięki tym swoim żarówiastym barwom. No właśnie. Ja tu gadu, gadu i pitu, pitu, a wszak trzeba napisać o zasadniczej sprawie dla grzybiarzy, czyli o grzybach. W Twardogórskiej Alei Dębowej znaleźliśmy to piękne stanowisko żółciaka siarkowego. Robi konkurencję nawłoci w żółceniu się.;)) Wilgotność w lasach liściastych, w miejscach mocno zacienionych jest nawet bardzo przyzwoita, w porównaniu do sierpni lat poprzednich. Na piachach, jak to na piachach, może lać tydzień, a po dwóch dniach upałów mamy na wierzchu przysłowiowy pieprz. Jednak grzyby to mądre stworzenia lasu i nie dały się zrobić się w konia. Wilgotność nie wypędziła ich z ziemi, ponieważ było za duszno i gorąco w ostatnich tygodniach. Po co się wychylać, skoro zaraz Słońce zapiecze, robale zaatakują i grzybowy żywot będzie krótki, męczący i marny. Jedynie kilka grzybowych “kamikaze” wypełzło ze ściółki, m. in. tęgoskóry cytrynowe, które są żywą legendą wśród grzybów. Mówi się o nich, że potrafią wyrosnąć nawet, jak wilgotność ściółki spada poniżej 10%. Coś w tym jest. Panie i Panowie. Idzie jesień. Wrzos dobitnie przypomina nam, że lato pakuje walizki i czeka na pociąg do półkuli południowej, do której dotrze 1. grudnia. Nie mogłem się napstrykać jego kępom. Cudo, po prostu cudo! Całe łany pokryte fioletowymi kwiatami. Och, gdyby tam chociaż jeden łeb koźlarza pomarańczowożółtego lub prawdziwka wystawał! Niemniej las rekomenduje nam cierpliwie czekać na lepsze grzybowo dni. Wrzesień za pasem, a zatem – chcąc nie chcąc, stan przedsezonowego napięcia grzybowego systematycznie wzrasta. I tym wrzosowym cudem pozdrawiam naszego Admina i grzybiarzy, którzy tu piszą i zaglądają.;-) Cała relacja dostępna pod linkiem: https://www. lenartpawel. pl/sierpniowa-kulminacja-bezgrzybia. html