(35/h) Serwus. Wczoraj znów się "zakurzyło". Dębowy młodnik, dywan z liści, a pod nim niezły pieprznik - 1,5 kg w 1 h. Plus dwa rurkowce na doczepkę. Wsio zebrane w tak pięknych okolicznościach przyrody... i niepowtarzalnych. Czekam na burzę i powtórka. Pozdrawiam.
(20/h) Witam :) Oczy już przeszły tryb-grzyb na dobre. Pieprznika ciąg dalszy... głównie pod liśćmi. W lesie Afryka, moskity w natarciu ale witamina B robi swoje :) Udana wycieczka. 1 h i 1 kg. Pozdro dla Kapelusza... niech kurka będzie z Tobą :)
(10/h) Serwus! kurka zwiększa objętość. Szybki wypad na "łokolas" i kilkanaście zebranych sztuk słusznych gabarytów. Reszta została pod liśćmi i w niepozornym mchu. Z rurkami nadal słabo kurka wodna!
(20/h) Witam. 3 h w lesie i 3 l wody. Nadal upalnie choć po ostatniej burzy kurka zwiększyła swój rozmiar i obszar występowania. Sarniaki dokazują, kleszcze się czepiają a jelenie straszą po krzakach :) Z rurką słabizna ale wypad zaliczam do udanych. :)
(2/h) Las mieszany, nie wstrząśnięty (deszczem). 002 koźlaka, w tym 3/4 robaka. Zebrane kurki to tylko namiastka tego co ma wystartować spod liści. Sporadyczne opady i ich losowość spowodowały, że zacząłem szukać nowych miejscówek. Bez wilgoci nic się nie ozłoci. Nic nie wskazuje na poprawę. Pozdrawiam.
(0/h) Las mieszany. Susza taka, że niedługo postawią tabliczki. Niecałe 100 mk dalej z rana byłem na grzybkach i wpadło trochę. Natomiast w okolicy rodzinnego miasta robi się powoli pustynia. [admin: bardzo proszę nie dzielić doniesienia na dwie części gdy nie ma to sensu - pierwsze pole jest na fakty i wystarczy; skorygowałem - połączyłem]
(1/h) Droga pożarowa, promień 1,5 km. Ściółka co dostała to zassała. Kurki wystają na ścieżkach, w zagłębieniach, pod liśćmi i w trawie. Mech suchy jak pieprz. Gabarytowo zróżnicowanie ale po totalnie nierównej walce z komarami udało się ogarnąć ten pieprznik (jadalny). Był też jeden mały koźlarz babka proszący o dobicie i tyle w temacie. Dziś poprawka - kierunek Rykowiec ---》 młodniki i pogranicza wycinek. Dooobrze, że "kurnik" już otwarty bo nadzieja na zdrowe rurki znowu umrze ostatnia. Do zobaczenia w lesie :)
(5/h) Las liściasty, sporadyczna sosna/świerk. Po dwóch dniach z deszczem las delikatnie wilgotny. Grzyby znalezione to młode/średnio młode okazy: 4 prawdziwki, 3 koźlarze, 1 podgrzybek, 2 muchomory czerwieniejące ("raczej" czerwieniejące; p) Dokładna lokalizacja. Droga przez las z Osiek do Godkowo, okolice paśnika.
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Jeśli deszcze przyśpieszą to może się okazać, że jednak grzybki gdzieś na tej warmi i mazurach będą. Jeśli pozostanie sucho to niestety z grzybkami się pożegnamy. Po grzybobraniu mam uczucia mieszane. Nie zamieszczam wczorajszego spaceru jako grzybobrania jednak warto nadmienić, że na terenach zalesianych nie spotkałem żadnych grzybów. Jest to dość frustrujące bowiem w zeszłym roku w okolicach lipca, aż roiło się tam od muchomorów czerwonych. Tak więc znowu nie wiem co o tym myśleć. Z jednej strony grzyby są, a z drugiej... a z drugiej wielkie "ale".
Pozdrawiam grzybiarską brać.
PS. Jeśli możecie to zamieszczajcie też informację o znanych Wam grzybach niejadalnych jakie spotkacie. Niektórych może to na coś nakierować.
(30/h) Las dębowy- borowiki-ok. 20 szt - wszystkie robaczywe, jeden zdrowy koźlak i garstka kurek. Jeśli nie będzie deszczu to grzyby będziemy podziwiać jedynie na zdjęciach z poprzednich lat.
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Co ciekawe udało mi się znaleźć muchomora plamistego. Dzieciaczek ledwo się z jajka wykluł. Niestety susza robi swoje i już był "przywiędnięty". Sam nie wiem co o tym myśleć. Z jednej strony muchomor plamisty obwieszczający w moim odczuciu sezon lepiej niż jakiś koźlak czy borowik, a z drugiej "przywiędnięty". W poprzednią niedzielę zdeptałem około 15 km. Las był miejscami suchy, miejscami mokry. Wydawał się mimo wszystko grzybkom odpowiadać, a do głowy podsuwała się myśl "jeszcze tydzień, jeszcze dwa". Co prawda rozum podpowiadał co innego ale tego co widziałem dzisiaj to chyba i synoptycy nie przewidzieli. Susza taka jaką pamiętam z lat dziecięcych. Zero wody w lesie, nawet niektóre drzewka więdną, a trzy mijane strumienie ledwo przędą. To straszne. Jeśli w czerwcu u nas deszcz nie spadnie i się nie ochłodzi to o grzybkach w większej ilości nie będzie co marzyć nie do lipca, a wręcz do października. Ale co ja tam o grzybach, znowu w rolnictwie będzie klęska... Pogoda nas nienawidzi. Część polski utopiło, część wysuszy na wiór. To przykre. Wręcz smutne. Mam nadzieję, że karty się odwrócą i pogoda da wszystkim to czego "chcą". Bo te dzielenie polski na dwie części przez pogodę każdemu odbije się szerokim echem.