(0/h) Tym razem rekonesans w okolicach rodzinnych mojej żony. Okolice Chocza. Lasy mieszane. Totalne zero jakiegokolwiek grzyba. W lesie sakramencko sucho. Jednym słowem powtórka z rozrywki.
(6/h) Susza u nas aż trzeszczy, od 10 dni nie spadła ani kropla wody. A tymczasem na moim osławionym trawniku po nocy znalazłam 6 pieczarek. Pewnikiem to skutek nocnej rosy, albo, jak to uczenie mówią, "opadów poziomych". W każdym razie rosa-nie rosa, w szoku jestem ciężkim. Nawet ściółkowane i podlewane truskawki mi więdną, a pieczarki, patrzcie Państwo - rosną w najlepsze :)
(0/h) Krótki rekonesans po lasach w rodzinnych stronach. Niestety w lesie sucho, grzybów brak. Nie mogłem odwiedzić swoich starych miejscówek, ponieważ przestały istnieć po huraganie z 2017 roku.
(2/h) Dwa podsuszone kozaki czerwone w brzozach i jakieś bedki. W lesie gorąco i sucho. Zapowiadają upały non stop to chujnia pewnie bedzie do jesieni.
(8/h) Powrót z pracy. Osiem pieczarek w parku Kasprowicza przy Arenie. Właśnie degustuję. Po wizytach w lasach stwierdzam, że sezon będzie podobny do ubiegłego. Susza totalna na Nizinach. Pozdrowienka.