szerzej:
Tak jak Mirek niżej napisał, dziś wybraliśmy się w Mirka lasy :) tzn. Mirek był uprzejmy pokazać mi gdzie to od X... dziestu lat uskutecznia grzybobrania i wędrówki☺ szczerze można powiedzieć, że zna tam chyba każdy zagajnik, polany, i te duże lasy... To fakt, dziś przeszło się chyba ładnych parę km, skłamał bym, jak bym powiedział że nie odczułem tego w nogach😀 ale tych wszystkich miejsc które odwiedziliśmy, nie jestem w stanie zliczyć, a każde wyjątkowe, do tego Mirek to super przewodnik po tych lasach, bo opowiadał o każdym z nich, gdzie zbierać, gdzie warto zajrzeć, szliśmy przez Góry, doliny, rowy, i wszędzie ciekawie😀 szczególnie w jednym rowie między dwoma gęstymi młodnikami, jak słyszeliśmy tętent czegoś zbliżającego się☺ na szczęście to coś nie przywitało nas oko w oko🤗 być może to był miły zwierz, a może nie koniecznie, He he, w końcu to my wkroczyliśmy na teren tego jegomościa☺ góry są super, nie tylko z nazwy, jest co się wspinać :) ale najlepszą miejscówką okazała się "wyborowa", prawe które tam były, były też wyborówe, są na fotkach :) mimo, że musiały zostać na miejscu, to sprawiły wiele radości :) jestem pewien, że gdyby tak popadało porządnie kilka dni temu, to dziś mielibyśmy tam eldorado☺🍄🍄🍄 przeszliśmy dziś dwa województwa, ogrom lasu, pięknego lasu, także dziękuję Ci Mirku za konkretną przechadzkę, może kiedyś zechcesz mnie zabrać i pokazać jeszcze drugą część, bo jest jeszcze wiele do zobaczenia w tych stronach :) pewnie przy takich wędrówkach bym odzyskał lepszą kondycję ☺ na zdjęciu Mirka widać pięknie duże zarodniki ceglasi he he :) Oki kończę, także pozdrawiam wszystkich😎
szerzej:
Tym razem postanowiliśmy z Arturem wspólnie pograsować, wymieniając się doświadczeniami. Miałem nadzieję, że jeszcze coś się pokaże z rozpędu zeszłotygodniowego, ale nie wyszło dobrze. Dzięki bardziej przyjaznej pogodzie niż w sobotę, mogliśmy odwiedzić rekordową ilość miejscówek, jednak nie przełożyło się to na grzyby. Tylko w jednej (tzw. "Wyborowej") znaleźliśmy ok. 10 prawusów, jednak były to okazy mocno wyrośnięte i podziurawione, chociaż tydzień temu ich tam nie widziałem, więc nie takie stare. Poza tym widzieliśmy po drodze ze trzy podgrzybki, trochę muchomorów i tyle. Niestety potwierdziła się moja obserwacja, że świbskie lasy są dopasowane do moich wymagań: kuszą obfitością dopiero jesienią, kiedy nie mam tyle roboty na ogródku. Z tego nie był chyba zadowolony arturo, którego nie dość, że przegoniłem po sporym obszarze, to jeszcze wyszedł z pustym koszem. Namawiałem go na borowiki z wkładką mięsną, ale chyba jest wegetarianinem?
szerzej:
Wczoraj moje dzieci wyjechały i mam 4 tygodnie luzu... do przyjazdu córki z rodziną :) Zamieniam wyprawy na wszelkie place zabaw w 30 stopniowym upale i wstawanie skoro świt na spokojne, długie spacery po lesie! Wiem, że prognozy pogody są okrutne i będzie bardzo, bardzo ciepło, ale jednak w moich bukach jest trochę chłodniej niż w piaskownicy gdzie nie ma drzew i jest taka lampa, że można wykorkować na zawał;-) Ok koniec tego marudzenia... wczoraj po zawiezieniu pierwszej partii na lotnisko pojechałam sprawdzić co piszczy w wysuszonej na wiór ściółce i jedynie ceglasie jeszcze dają radę :) Rosną na skraju lasu i wychodzą też młode maluchy (zdjęcie). Kozaki czerwone trochę wysuszone i wyblakłe od słońca, ale bez robali też trzymają się dzielnie i rosną :) Prawdziwki tylko duże w stanie agonalnym rozsiewają zarodniki, zobaczymy co będzie dalej:P -Pozdrawiam i życzę wszystkim a szczególnie lasom ochłodzenia i dużo, dużo deszczu:- D
szerzej:
W lesie sucho jak pieron. Robaczywki nie liczone do statystyk. Na czas TdP zawieszam nożyk na kołku 🍄🔪❌ 🚴🚵🚵 🚵.
szerzej:
To ilość grzybów które zebrałyśmy, oczywiście ja to połowę mniej niż Grażka a Ona dwa razy więcej niż ja+ -. Ale ilość grzybów to dla mnie rzecz drugorzędna najważniejszy to mile spędzony dzień z fajną dziewczyną. A lasy PIĘKNE!!! zawsze piękne tylko bardzo suche. Pozdrawiam wszystkich co czytają doniesienia. Dzięki Grażynko!!
szerzej:
Oj działo się działo, już dawno oko moje takich rzeczy nie widziało. Grabowych zatrzęsienie, do kosza tylko młode 83 sztuki powędrowały, ciemne, jasne, małe, średnie i duże, cienkie i grube - wybierać, przebierać i grymasić do woli można było. Do szlachetnych i usiatków fochów już nie strzelałam, te wszystkie w koszach lądowały byle tylko robali nie posiadały. O dziwo szlachetne - 54 sztuki- w większości "czyste" nogi i jasne umysły miały. Usiatkowane - 86 sztuk- pół na pół, jedne w całości, inne tylko w trzonach hodowlę protein uprawiały. W jednym miejscu na usiatkowy oddział geriatryczny trafiłam, 22 osobniki naliczyłam, żal było patrzeć jak niektóre już plackiem na glebie leżały, a żuczki widać było z radością w nich biesiadowały. Szczęście też ogromne i mnie spotkało, bo otóż pierwszy raz w życiu kociaki (kolczaki) znalazłam. Wiecie jak się cieszyłam... prawie jak głupi gwoździem, obchodząc je w koło na czworaka "kociaki, kociaki! " krzyczałam. No niech by to kto widział - świr- niechybnie by o mnie powiedział:-) Fajnie po lesie dziś się chodziło, zero komarów, zero strzyzaków, jedynie pajęczyn dużo. Gdybym muchą była, ze sto razy zjedzona przez pająka bym była. Niejednokrotnie zaplątana w pajęczą sieć dzielnie walczyłam by z niej się uwolnić i nie dać się porwać jakiemuś tam "urlichowi von jungingenowi";-) No i te parszywce kleszcze, im goręcej tym ich więcej. Ale co tam "tylko" 6 sztuk tych wredzioli w porównaniu do ponad 200 sztuk grzybów... co nie?:D
szerzej:
Po różnych wojażach przyszedł czas na własne kąty. Oczekiwania były spore po doniesieniach Bazylii i Mi_1. Na dzisiejszą wyprawę Tour de Gliwice wybrałem się z Arturo. Zwiedziliśmy trzy różne miejsca wokół Gliwic z całkiem różnymi lasami. Rezultaty w tych miejscach też były różne. W pierwszym kilka kurek i jeden kozak. W drugim spotkaliśmy wysyp kozaka grabowego, który przykrył nam dno w koszach. Były też prawdziwki ale w takim stanie, że zostawały na miejscu. Na drugiej miejscówce spotkaliśmy coś co mnie bardzo ucieszyło bo podgrzybka pasożytniczego na tęgoskórze i coś podobnego do siedzunia jodłowego tyle że pod sosną. Arturo nawet stwierdził, że to nie pachnie jak siedzuń. Może koledzy nas wspomogą w identyfikacji ? Na trzeciej miejscówce trafiły się ceglaki i prawdziwki. Niestety te drugie nie do wzięcia. No i jeszcze jedno znalezisko. Zimą z Arturo znaleźliśmy część żeńskiej garderoby. Tym razem jakiemuś panu było za gorąco. Nam też już było gorąco i zakończyliśmy nasze poszukiwania. Podsumowując nie było aż tak źle natomiast susza sprawia, że na razie chyba trzeba sobie zrobić przerwę albo szukać wilgotnych lasów. Do usłyszenia 🙂