szerzej:
Taki oto spadek pogłowia grzybów w przeciągu zaledwie pięciu dni na własnej skórze doświadczyłam. Tempo piorunujące - od środowej euforii z rekordowym tegorocznym wynikiem, huraoptymizmem na kolejny wypad do lasu, łącznie z wynajęciem kombajnu do koszenia prawdziwków po totalną niedzielną porażkę z trzema grzybami na koncie, nieziemsko rozczarowana, zawiedziona i przede wszystkim mocno zaskoczona, z najgorszym od maja rezultatem. Susza była - grzyby byly, mokro jest - grzybów nie ma. Po jakiemu?... się pytam. Dlaczego tak nagle je wsysło? Deszcz im zaszkodził czy kie licho? Widać, że świat fungi zagadką jest jeszcze dla mnie i po tylu latach " współżycia" tajemnice ma przede mną;-))
szerzej:
Znalazłem też 2 jak na zdjęciu. Kapelusz żółty, od spodu żółty, noga żółta, bezwonny, po przekrojeniu sinieje. Ktoś podpowie co to jest? można to zjeść?
szerzej:
Grzybobranie bardzo przyjemne. Grzyb od grzyba prawie w zasięgu wzroku. Niestety bardzo dużo starych i przerośniętych, które o ile nie były jakimś cudem robaczywe to z czasem zostały wyrzucone z koszyka bo brakło miejsca na małe, zdrowe i piękne. W sumie koniec końców w koszyku pozostało 35 pięknych podgrzybków i jeden zajączek. Już dawno nie pamiętam że w połowie grzybobrania zacząłem wyrzucać z koszyka duże okazy żeby zrobić miejsce młodym, ładniejszym. Można powiedzieć że grzybów sporo skoro zrobiłem się nagle wybredny.
szerzej:
Wczoraj po 12 stwierdziłem, że to już weekend. A jak weekend to początek urlopu. A co najlepiej robić na urlopie ? Oczywiście to co się lubi najbardziej. I dlatego po 12 byłem już w osiedlowym lasku. W zasadzie wybrałem się po jeżyny które widziałem dojrzewające w poniedziałek. Po nazbieraniu ich do pojemnika poszedłem sprawdzić czy nie pokazały się kanie. I tu niespodzianka - ładny koźlarz czerwony. Pierwszy w tym roku w tym lesie. Kań nie stwierdzono. Z grzybów trafiły się jeszcze dwa koźlarze babka. Dzisiaj z samego rana wybrałem się w inną część Gliwic na grubszego zwierza. Tym razem górą były ceglaki średniej wielkości. Na zakończenie trafił się jeden młody prawdziwek dający nadzieję, że po ostatnich opadach może w końcu trafi się jakiś większy wysyp. Ale to będę mógł sprawdzić za dwa tygodnie. Na razie wypad w góry z nadzieją na udane, wielogatunkowe grzybobranie. Pozdrawiam i do usłyszenia 🙂
szerzej:
Powiedziałem sobie, że więcej bez lasu nie wytrzymam, więc po pracy w piątek obrałem kurs na Świbie. Wyjazd z aglomeracji w niektórych miejscach jest makabryczny, i dlaczego akurat to moja trasa do lasu??? Straciłem sporo czasu w korkach, ale w końcu się zameldowałem na leśnym parkingu. Po drodze na wyjeździe z Zabrza zrobiłem fotkę żółciakowi rosnącemu na jesionie. Gdyby nie rósł przy jednej z głównych dróg, to pewnie bym go skonsumował, taki jest apetyczny. W lesie zacząłem od najbliższej bukowej miejscówki, przeczesując ją dokładnie co kilka metrów. I tak oto zaczęło się realizowanie marzeń. Po pierwsze: byłem w lesie, po drugie: byłem sam w lesie, po trzecie: znalazłem boletusy, po czwarte: poobcowałem z przyrodą w jej pięknych okolicznościach, po piąte: namacalnie i organoleptycznie stwierdziłem padanie deszczu w moim lesie. Wracając do grzybobrania:po kilku marnych gołąbkach, których nie zbieram z powodu ich kruchości (w moim koszu bankowo zmieniają się w trociny), wreszcie natknąłem się na okazały kapelusz, który ocalił moje morale. Za kilkanaście minut następny i na tym koniec. Oba prawdziwki dość wiekowe i podsuszone, ale zdrowe, dzięki czemu zapełniły mi patelnię (większy miał średnicę 20 cm i wagę 420 g). Sos ze świeżych prawdziwków jest bezkonkurencyjny, do czego bym go nie podał, obiad jest przedni. Mniam! W tej miejscówce mam oponę, która leży i czeka, aż wyrośnie w niej prawdziwek. Do tej pory nie ma efektów. Przed kolejną miejscówką dopadła mnie burza, która znad Góry Św. Anny straszyła od godziny grzmotami i błyskami. W końcu dopadła mnie, lejąc śmigusowo dokładnie bez krępacji. Mokry przeszukałem kolejny lasek, ale znalazłem tylko muchomory czerwieniejące, krowiaki aksamitne i coś podobnego do rycerzyków. W sumie mogę powiedzieć, że grzybów nie ma. Oprócz oczywiście gór i terenów grazki.
szerzej:
Grzybobranie było szybkie, w biegu. Wielka chmara komarów, gzów i much chciała mnie pożreć. Nie można było się zatrzymać i na spokojnie przyjrzeć znalezionemu grzybowi, oczyścić, ocenić. Po prostu do koszyka i w nogi. Stąd niespodzianka w domu.
szerzej:
Lało, zanim wyszedłem z samochodu. Jak tylko nieco przestało i wszedłem w las, znowu ulewa. 30 minut stałem pod paśnikiem, potem się rozpogodziło. Liczyłem na młodzież, a tu niestety same "smoki" i "smocze nogi". Tak więc dzisiejszy zbiór to końcówka starego wysypu. Nic młodego nie widziałem. Za to teściowa widziała młode borowiki na targowisku w Czechowicach. Dzisiaj bez zdjęć, bo nie dość, że mi bateria "zasłabła", to jeszcze fotki, które zrobiłem na "oparach mocy", okazały się poruszone i nieostre.
szerzej:
Proszę kochani dajcie informacje o jakimś mega wysypie grzybków na Śląsku :)
szerzej:
wysypy nawet do 12 sztuk prawdziwków w jednym miejscu, ledwo zniosłem do auta ok 20 kg towaru z lasu, a prawdziwki cały czas się pojawiały nawet przy drodze. Większość z zaczerwioną nogą, więc szybko trzeba wycinać żeby kapelusze uratować. 30% ze zbioru można uznać za towar pierwsza klasa.
szerzej:
Kanie widziane na spotkaniu w Piłce i liczne o nich doniesienia w internecie sprawiły, że przypomniało mi się o moich miejscówkach w pobliskim lesie. Rosną tam czubajki gwiaździste i pokazują się 2-3 razy w roku. Okazało się, że jeszcze na nie za wcześnie z oczywistego powodu - jest bardzo sucho. Taka ciepła i sucha pogoda za to bardzo odpowiada rozmaitym gadom, których kilka przedstawicieli spotkałem dzisiaj. Najbardziej ucieszył mnie widok padalca, którego wcześniej nigdy nie widziałem a wychowałem się na terenach raczej nie skażonych przez przemysł. Tymczasem spotykam go na Śląsku na po kopalnianych terenach. Oprócz padalca był jeszcze zaskroniec na zarośniętych torach kolejowych, jaszczurki zwinki i szybujący wysoko jastrząb albo myszołów. Skubnąłem sobie też trochę dojrzałych jeżyn, które w tym roku wyjątkowo obrodziły i za jakiś tydzień będzie ich można sporo nazbierać. Mam nadzy, że kolejne doniesienie będzie już z grzybami. Pozdrowienia i do usłyszenia 🙂