(3/h) Witam jak zawsze gorąco i słonecznie. Wczoraj zapowiadali w Wielkopolsce MGŁY to sobie pomyślałam, że do tak lekko nawilżonego lasu wypada zajrzeć. Wszystko byłoby w najlepszym porządeczku gdyby te zapowiadane mgły łaskawie się pojawiły. Nie ma co marudzić, bo rankiem było troszkę rosy. Tak czy siak marzył mi się lepszy wypadzik, troszkę dalej od Poznania. Już nie skoro świt, ale powolutku pozbierałam co potrzebne i w auto i do lasu. Odwiedziłam moje tzw miejscówki. Właściwie pojechałam po spokój, ciszę, zieleń,- słońce oczywiście dopisało. Pojechałam nacieszyć się tym prawdziwym lasem. Nie zawiodłam się. Las cudownie rozświetlony przebłyskującymi między sosnami promieniami porannego słoneczka, smaczku pobytowi dodały cudowne śpiewy ptasie- już nie ta cisza, na którą niedawno narzekałam. Ponieważ w lesie były grube dywany mchu, stąpając po nich nie odczuwało się panującej wokół suszy. Jak ognia unikałam stąpania po gałązkach i innych chrupiących piachach. Podarowałam sobie cudowny pobyt w lesie przechadzając się po miękkim mchu. Oczywiście oczy wędrowały na boki w poszukiwaniu czegokolwiek grzybopodobnego. I tak wbrew naturze zauważyłam krowiaki. twardzioszki całkowicie ususzone, opieńki zwisające na swoich długich nóżkach z pniaków na których urosły, muchomora czerwonego, żółtego, coś tam jeszcze bliżej niezidentyfikowanego. Z jadalnych wytropiłam 6 podgrzybków w stanie dobrym i 1 młodziak świeżo wyrośnięty w stanie idealnym. podgrzybki rosły przytulone do pni, w gęstych krzaczorach, lub zupełnie bezczelnie na mchu, na środku nigdzie nie pochowane. Wypada tutaj dodać rzecz najważniejszą- w lesie n i k o g o nie było, żadnych samochodów, żadnych ludzi, nawet żadnej zwierzyny. Tylko ja i las. Początek mojej wędrówki nie był zachęcający, gdyż w pierwszym miejscu po wejściu do lasu zobaczyłam potężną połać lasu dosłownie przeoraną przez dziki - czegoś takiego jeszcze nie widziałam- w takich rozmiarach. Wyglądało to tak jakby traktorem ktoś zaorał las. Był to świeży ślad bytności dzików.- trochę bałam się kontaktu z tymi osobnikami. Pomimo skromniutkich zbiorów wypad super udany. Dwie godzinki cudownego pobytu w jesiennych już klimatach. Serdecznie wszystkich pozdrawiam i jeśli nie na grzyby to choć do lasu dla lasu warto pojechać. Miłych doznań na bezgrzybiach i cudownych grzybobrań na niewielkich połaciach gdzie grzybki są w większych ilościach. :))))))
(1/h) Chodziłem po chaszczach zgięty ale nic nie wyniuchałem, nawet trujaków. Na pocieszenie odrobinę boczniaków ze starej miejscówki. Trochę pogryzione ale się wykroi. Na razie trzeba odpuścić na jakiś czas.
(1/h) Witam wszystkich serdecznie. Biłam się z myślami pisać, czy odpuścić sobie. Tak dwa dni medytowałam, aż w końcu stwierdziłam, " a co tam _ POCHWALĘ_ się swoimi osiągnięciami na polu nierównej walki o pozyskanie czegokolwiek do koszyka. Byłam w lesie i to zarówno mieszanym jak i sosnowym. Spacerek przy chłodnym poranku, rosa - to marzenie ściętej głowy, no i w lesie jak można przypuszczać S U S Z A - aż piszczy. I to dosłownie. Przy najmniejszym i najwolniejszym kroku wszystko trzaska, piszczy, zgrzyta suchy piach pod butami- aż żal patrzeć jak u progu jesieni jest sucho. Nie padało we wrześniu- poza przelotnym czymś tam na początku miesiąca -w ogóle. Oglądam mapy z frontami- i jest to tak sprytnie porobione, że czy ze wschodu, czy z zachodu idzie do nas front opadowy, to nagle nad Wielkopolską wszystko się rozpływa cudownie na północ i południe. Wszelkie opady skrzętnie omijają Wielkopolskę. I jak tu grzybiarz liczący na co nieco w koszyku ma żyć? O tej porze roku aż się prosi, aby tu czy tam w lesie coś grzybowego urosło. Liczyłam na wrzesień- kultowy grzybowy miesiąc, później na październik, ale z tego co zobaczyłam to do połowy października mamy grzybki z głowy. Ale wracając do grzybów które o dziwo znalazłam. Były to dwa piękne koźlarze- zdrowiutkie- 1 robaczywy został gdzie rósł, 1 maślaczek - zdrowy, ale tylko 1 oraz dwa rydze niestety faszerowane. Z piękności lasu znalazłam pięknego młodego muchomora - oczywiście został gdzie wyrósł. i z grzybów to było wszystko. Dziwiłam się bardzo jakim cudem one w ogóle urosły? Wilgotności w lesie nie ma sensu sprawdzać, gdyż jak głęboko by się nie patrzyło, sam suchy piach i wyschnięty na wiór mech - dobrze że choć kolor zielony pozostał. W lesie roślinność wszelaka powiędnięta, zakurzona- brakuje soczysto zielonych kolorów- wszystko szaro -zielone, brak ukochanego zdrowego zapachu lasu. Dobrze, że chociaż sosny okryte są jeszcze zielonymi szpilkami. Wokół brzózek coraz widniej- gdyż coraz mniej na nich liści, za to pod nimi całe dywany żółto-brązowych opadłych listków. Tak sobie myślę, że takie lasy w takim stanie to idealne dla leśników. Tylko patrzeć jak te przez naturę wysuszone drzewa powycinają do końca i bez zbędnych suszarni wywiozą na opał, albo do tartaków. Zawsze byłam optymistką, ale z tego co widzę to w Wielkopolskich lasach ten rok przedstawia się jeszcze gorzej od niechlubnego poprzednika. Dobrze, że jest ten portal, (pozdrowienia dla P. Marka) to można choć pooglądać udane zbiory w innych regionach. I tym optymistycznym akcentem pozdrawiam Wszystkich zagrzybionych miłośników lasów i grzybów ze słonecznej i suchutkiej Wielkopolski - Powodzenia i DARZGRZYB :))))
(0/h) Popadało u nas całkiem solidnie, więcej niż w innych rejonach Wielkopolski, ale w gęstym lesie wcale nie ma szału z wilgocią w ściółce. Na razie grzybów nie ma. Na moim "zaprzyjaźnionym" pniaku pojawiły się zawiązki boczniaków. Zobaczymy co będzie za kilka dni. Następne opady prognozowane są dopiero za 10 dni. Oby się nie sprawdziło i niech leje wcześniej. Najgorsze że całkowicie zniszczono sosnowo - brzozowy młodnik z którego zeszłego beznadziejnego sezonu wynosiłem po dwa kosze maślaków. Nie wiem po co go zniszczyli, drewna z tych samosiejek nie pozyskali, to były piękne naturalne nie rosnące za gęsto drzewka. Zdjęcie zrobione właśnie w tym lasku dokładnie rok temu. Grzyb koło grzyba a w środku grzyb. Widać tylko duże kapelusze.