(5/h) Na takim grzybobraniu to ja jeszcze nie byłam. Totalna klęska. Susza, susza i jeszcze raz susza. Jeśli porządnie nie popada, to nie ma po co jeździć. podgrzybki, prawie ususzone klapcie i na dodatek robaczywe. Czekam na lepsze czasy. Pozdrawiam wszystkich grzybiarzy.
(30/h) Las mieszany, podgrzybki, maślaki, kurki. Z kilkudziesieciu prawdziwków ani jeden nie trafił do koszyka. W lesie sucho, bardzo mało małych owocników.
(50/h) Sobotni poranek okazał się dość obfity w grzybki. Kozaki, podgrzybki, parę maślaków. Jednak w lesie jest stanowczo za sucho. Z deszczem na pewno przyjdzie wysyp. Pozdrowienia dla grzybiarzy
(20/h) a WIĘC TAK W LESIE FAJNIE WILGOTNO ALE NIESTETY GRZYBY ZATRZYMAŁY SIĘ, CO PRAWDA POJAWIŁY SIĘ podgrzybKI BRUNATNE ALE W NIEWIELKICH ILOŚCIACH W PODMOKŁYCH MIEJSCACH. Całkowicie zniknęły prawdziwki ( tydzień temu w 3 h 60-70 sztuk teraz 3-5 maksymalnie). Za to od groma jest ceglastoporych.
(15/h) Wieść o urodzaju grzybowym rozniosła się po narodzie b. szybko. Wczoraj, porą mocno już popołudniową, na odcinku 4-5 km lasów rakowsko-karseńskich odnotowałem jakąś setkę pojazdów amatorów borowików. A grzyby... Prawdziwki w 90% robaczywe (nie pamiętam roku, kiedy na 10 prawdziwków, po które schyliłeś się, 9 trzeba było zostawić w lesie. Dokładnie, liczyłem, nie przesadzam) i nie cieszące oka, bo przerośnięte, gąbczaste, z nieapetycznie już bardzo oliwkowymi spodami kapeluszy. Niezawodne natomiast pod tymi względami są koźlarze pomarańczowożółte - niezaczerwione i nawet jak duże, to jędrne. Tu taka dygresja i rada: jest to b. dobry grzyb, pod warunkiem że w postaci smażonej lub duszonej przyrządza się je bez trzonów, same tylko kapelusze. Ich łykowate trzony absolutnie nie powinny trafiać na patelnię! Nadają się wyłącznie do ususzenia, nawet te młodych okazów. W poniedziałek ma padać. Może będzie jeszcze wysyp...
(60/h) Same podgrzybki, głównie duże i trochę nadjedzone przez ślimaki. Chociaż znalazły się też całkiem ładne i zdrowe okazy. Bardzo mała ilość małych grzybków.
(25/h) Wysyp podgrzybków. Las sosnowy, podgrzybki głównie w jagodach i wrzosach. Kilka prawdziwków na skraju lasu. Wynik to tylko zdrowe grzyby - pasażerów na gapę do koszyka nie brałem. Trzeba ocenić, że 2/3 znalezionych grzybów zostało w lesie z uwagi na dużą zawartość mięsa - pierwszy wysyp chyba zawsze jest dla robali.
(100/h) podgrzybki- duże, większość skapciała ale tylko kilka sztuk miało lokatora- reszta zdrowa :) 80% grzybków tylko nadające się na sos. Brak małych owocników. Bardzo dużo spleśniałych grzybów, ba! aż białych od pleśni! Jeszcze tylu pleśniaków nie widziałam, mniej więcej wyglądało to tak: jeden grzyb do koszyka, następne 2 białe od pleśni, znowu grzyb do koszyka, kolejne 3 spleśniałe, aż szkoda było... Oprócz tego w jednej części lasu, jakiś kretyn wycinał podgrzybki po czym zostawiał kapelusze na ziemi ( obok ogonków ) albo ciut dalej- grzybki nie były spleśniałe, tylko duże i miękkie- akurat typowe na sos. Potem kretyn się rozpędził i wyrywał podgrzybki z korzeniami (też zdrowe) i tak zostawiał- tak leżało kilka sztuk. Tak było w jednej z 3 odwiedzonych części lasu. Ogólnie dopiero 3-cia ostatnia "polana" trafiona i spory zbiór aczkolwiek też tylko duże, miękkawe podgrzybki tylko na sos. Do zbiorów dołączyły przywiezione na czapce - 2 kleszcze, i jeden chodzący po dłoni.
(15/h) tragedia, susza, jak coś jest to żżarte przez robale tydzień temu było lepiej w byłem w 2 różnych typach lasu odległych od siebie 0 40 km nad jeziorem Okuny (Okole) Droga Dobrzany-Ciemnik, i w miejscowości Ginawa koło Węgorzyna
(90/h) Las iglasty, 60% znalezionych grzybów to nasączone wodą kapcie, 20% zgniłki, a 10% zjedzone przez robaki, 10% nadało się na sosik grzybowy, mniam :).
(150/h) Tym razem popołudniu od godziny 16:00 do 17:20, na tym samym polu co wczoraj. Grzyby tam, gdzie nikt nie zbierał w masowych ilościach, częściowo nienadające się do zbioru. Po zebraniu kosza, z ciekawości udałem się na drugą miejscówkę, gdzie była taka sama sytuacja, kilka minut nic, a potem miejscówka z widocznymi z daleka dużymi grzybami. Na sam koniec dosłownie kilka małych grzybków, ale o ile duże, jak już pisałem, rosną w grupach, małe za każdym razem rosły samotnie. Wszystko wskazuje na to, że w tym miejscu był to pierwszy jednodniowy wysyp (przynajmniej w mojej starej miejscówce, jeszcze tydzień temu nic tam nie rosło ) Obecnie robię przerwę, wczorajsze grzyby poszły na mrożenie, dzisiejsze będę konsumował jutro i pojutrze. Potem trzeba odetchnąć od grzybów, w po weekendzie zapewne niewiele zostanie. Czekam na kolejny wysyp, liczę, że ostatnie bardzo obfite deszcze, zaprocentują za jakieś dwa tygodnie. Jeżeli w międzyczasie czas pozwoli na jakąś dłuższą rowerową wycieczkę, będę obserwował sytuacje w terenie, wówczas dam znać.
(20/h) Nawet 20 to liczba zawyżona z tej racji, że 90% grzybów znalezionych to zgniłe, zarobaczywione i nasączone wodą kapcie (podgrzybki). Ostatnie kilka dni opadów doprowadziły do gnicia owocników. Obrazek taki, że korzonek stoi a obok kapelusz leży -to norma. Szczęśliwcy którzy zbierali grzybki od niedzieli do wtorku. Dzisiejszy zbiór to wiaderko w 3 osoby, ale w domu odpadło jeszcze 50%. Mimo to warto pojechać do lasu, pogoda cudna.
(50/h) Liczyłem tylko borowiki i kozaki. Maślaków zatrzęsienie ale znaczna część z lokatorami. Las świerkowy młody. Duży kosz zapełniony w 1,5 godz.- czyszczenie zajęło 3 godz.
(100/h) witam, witam i o grzybiarzy pytam, wspaniale grzybobranie od godziny 8 do godziny 9 już miałam pełny kosz 10 litrowy coś wspaniałego uwielbiam zbierać grzybki, jutro jadę znowu :) napisze jutro jak poszlo pozdrawiam Was zachodniopomorskie i resztę :):)
(50/h) same podgrzybki i kilka prawdziwków, chociaż miejsce, które wybrałem zostało wcześniej przebrane to udało się uzbierać wiaderko w 3 godziny, ludzi w lesie pełno i każdy wracał z wiadrami pełnymi grzybów..
(200/h) O 8:00 rano było po wszystkim, co stanowi mój rekord od lat, jeżeli nie życia. Od kilku dni deszcz padał nieprzerwanie, co niewątpliwie odstraszyło grzybiarzy. W chwili zebrania kosz był kopiasty, grzyby się ubiły po drodze, kilka zgubiłem, a dwa podarowałem na dobry początek dwóm grzybiarkom. Powrót do mojej starej miejscówki wypadł więc nadzwyczaj pomyślnie, przy czym zdążyłem przejść tylko kawałek, grzyby były od pierwszej minuty do ostatniej, co więcej wraz z zapełniającym się koszem i kolejnymi metrami było ich coraz więcej. Żal, że nie wziąłem aparatu, ale dziś musiałem wsiąść kalosze, które zajęły sporo miejsca w plecaku, dodatkowo trzeba zostawić miejsce na odzież, którą miałem zamiar zdjąć wraz z rosnącą temperaturą, co nie było konieczne, gdyż wyjechałem całkiem rano z lasu. Całe polany porośnięte z daleka widocznymi grzybami wyglądały nadzwyczaj efektownie. Podany czas zbioru jest zaniżony do czasu większości grzybiarzy, gdyż gros czasu, zajmuję mi powrót z grzybami do roweru, celem jego przesunięcia. To jest minus. Z drugiej strony, zebranych grzybów nie muszę nosić, a poza tym na mojej miejscówce, jestem w ciągu kilku minut. Oszczędzam więc jakieś 50 minut chodzenia po drodze, a w tym czasie zdążyłem zebrać prawie cały kosz :) Ogólnie cały las pachnie grzybami, zarówno tymi jadalnymi jak i trującymi. Na obecną chwilę sezon najlepszy od lat, a jeszcze nie tak dawno sporo osób panikowało, że grzybów w tym roku już na pewno nie będzie, jak co roku zresztą.