(10/h) Wybrałem się w lasy wokół Rosnowa gdzie na początku tygodnia było dużo prawdziwków i wysyp podgrzbków i o zgrozo nie było co zbierać. W cztery godziny i dość głębokiego wejścia do lasu może z 40 grzybków. Albo wyzbierane albo raczej coś nie pasuje im z aurą. na razie nie waro jeździć i trzeba czekać na kolejny wysp Nak będzie cieplej w nocy i nad ranem.
(30/h) Piszę w imieniu sąsiada który dzisiaj przytargał 2 wiadra grzybów-podgrzybki ale jeszcze kleszcze!!! 7 sztuk! POTWIERDZAM! byłem w środe po południu nazbierałem wiadro, co z tego jak na nodze kleszcz, a u kolezanki która też była 2 sztuki chodziły po niej przed kąpielą!!! i zaznaczam nie chodziliśmy po trawach ani chaszczach-tylko po dużym lesie i to jest dziwne -nigdy nie słyszałem by na rurce były kleszcze!
(3/h) kicha totalna!!!!!!! tak to kilka lat nawet nie zbierałem-masaaaaaa ludzi! auto na aucie!!! w 5 osób jedno małe wiaderko w 5 godzin!!! kilometrów nabite zaznaczam ze nie ograniczylismy się do jednego miejsca! miejscówki puste!!! na razie nie ma po co jechać-ale powietrze i spacer ok!
(100/h) Podana powyżej, liczba oznacza ilość faktycznie zebranych grzybów, grzybów, nie zebranych z racji pleśni, robaków, ślimaków itd. było wielokrotnie więcej. Z około 15 kg w domu odrzuciłem około 8 kg. Brak małych grzybków, praktycznie same średnie i duże owocniki. Po dzisiejszym najeździe na las nie będzie już co zbierać, zwłaszcza, że te grzyby które zostały w lesie zamienienią się wkrótce lub już się zamieniły w nie nadające się do jedzenia kapcie. To mój ostatni zbiór z tego trwającego około dwóch tygodni wysypu. Mniejmy nadzieje, że za niedługi czas będziemy mieli następny, byle nie było nie było przymrozków.
(180/h) Ogłaszam niniejszym ten rok, anno domini 2010, grzybowym rokiem dziesięciolecia! Więcej: postuluję również o ogłoszenie go już teraz, awansem, rokiem stulecia!!
(150/h) Dwa dni temu byłem przekonany, że udało mi się zabrać żonę na najlepsze grzybobranie w życiu. Pomyliłem się. Nie pomyliłem się za to w intuicyjnym wyborze kolejnego miejsca, dokąd warto by się wybrać w piątek. A w przypadku lasów przemysłowych na wschód od Szczecina, gdzie na ogół roi się od grzybiarzy, również w dni powszednie, jest to sztuka nie lada. Cóż, że same podgrzybki - co najmniej kilkadziesiąt mieściło się w kategorii grzyb dnia, prawie wszystkie zdrowe (to pewne, bo wszystkie przeszły już przez etap wstępnych przygotowań kuchennych). Tu jednak uwaga dla ewentualnych sympatycznych Czytelników: te podgrzybki (i poprzednio prawdziwki) nie rosną pod każdym drzewkiem. Równie dobrze można sobie dużo połazić i niewiele znaleźć. Tegoroczny wysyp jest niesamowity i pewnie drugiego podobnego już nie dożyję, ale wiedza, dokąd podreptać i gdzie szukać - jest bardzo istotna. Życzę wszystkim, żeby wracali z grzybobrań w podobnym szoku, jak ja ostatnio :) PS: Administracja portalu proponuje podawanie ściślejszej lokalizacji. Akurat dysponuję powszechnie dostępną w sprzedaży mapą opracowaną na podstawie map sztabowych - dziesięć razy więcej wartą niż pięćdziesiat beznadziejnych badziewi w stylu Szczecin i okolice, Okolice Szczecina itp. Podanie numerów kwartałów, w które warto by się udać, to nie byłby żaden problem (problem sprawiałoby co najwyżej odnalezienie tych kwartałów, bo konserwacją i ewentualnym uzupełnianiem zniszczonych słupków informacyjnych nasze służby leśne raczej nie zawracają sobie głowy) - ale chyba jednak zachowam to dla siebie. Trochę się rozpisałem, i to niezbyt konkretnie, ale chodziło po pierwsze - o godne umiejscowienie miasta Szczecina na mapie grzybobraństwa polskiego, a po drugie - nie spodobała mi się nadmierna zwięzłość większości tutejszych wypowiedzi. Swoją drogą jestem ciekaw, jakim cudem 3 godziny razy 300 sztuk na godzinę (czyli 900 sztuk) daje komuś w efekcie zbiór 15 kg czy coś koło tego. Spytam jutro żonę, bo ja akurat n
(220/h) Tak dużo podgrzybków to dawno nie widziałem. Doszło do tego, że zacząłem grymasić, tego wezmę, a ten za duży tamten za głęboko w krzakach. Zgroza, zawsze solidnie zbierałem wszystkie podgrzybki. Problemem jest to, że już tyle naniosłem grzybków, że żona nie jest zachwycona następnymi, a ja ciągle mam ochotę wybierać się do lasu.
(300/h) Po napełnieniu kosza, z zegarkiem w ręce w ciągu 50 minut, napełniłem siatkę płócienną do której zmieściło się 250 grzybów. Wychodzi 300 na godzinę przy czym wyrzucałem grzyby które okazywały robaczywe. Łącznie w niecałe 3 godziny 15 kg podgrzybków na swoim stałym miejscu. Zła wiadomośc jest taka, że bardzo mało jest małych octowych grzybków. Grzyby są więc tam gdzie nie dotarli inni grzybiarze, znalezienie takich miejsc nie jest trudne, ze względu na deszczową pogodę, która wystraszyła sporo ludzi, choć nie wszystkich. Wydaje mi się jednak, że powoli zbliża się koniec pierwszego wysypu, za parę dni będzie można spotkać całe kolonie gnijących kapci nienadających się do zbierania. Obym się mylił. Może zapowiadana poprawa pogody zmieni tą tendencję, deszczu narazie jest już dosyć, nie wpływa on już na wysyp grzybów, przyczynia się natomiast do ich gnicia i zarobaczywienia. Narazie jednak przeważają grzyby średnie, większość z nich jest jeszcze zdrowa i nadająca się na obiad, suszenie i zamrożenie. Do octu już raczej nie, z takiej ilości grzybów, będą już tylko 2 - 3 słoiczki.
(50/h) Masowy wysyp grzybów sporo podgrzybków, prawdziwków trochę maślaków i kurek. podgrzybki w dużej mierze małe czyli do marynowania. Uzbieranie plastikowego wiadra zajmuje około 2 godzin. Wreście ruszyły rózne gatunki grzybów.
(100/h) stała od lat trasa. przepiękne rydze w miejscu które WSZYSCY omijają (czasem parkując, stają na grzybach) sporo podgrzybków, koncówka płachetki, nadspodziewanie mało prawdziwków, a może pech zbierającego? rydze rekompensują wszystko... ZERO kani!!!!! dziwne w tych okolicach. samochodów na drodze do Korytnicy milion dwieście :)
(150/h) W sosnowym lesie na północ od Dobiegniewa masywny wysyp podgrzybków (częściowo zawszonych skoczogonkami!). W Parku Drawskim sporo dużych prawdziwków i łany lejkowca dętego. W okolicy wsi Malczewo dużo gąsek zielonek (już!) Rydze też są. Nieziemski sezon!!!