Spontaniczny wyjazd po południu. Pomyślałam, że w moje miejscówki nie ma co iść, pewnie po sobocie i niedzieli przeczesane. Wpadłam do lasu jak dzik w kukurydzę, odpalilam piąty bieg w nogach i niczym Korzeniowski poszłam w odlegle buczyny, w których latem podziwiałam dzikie storczyki, ale grzybów nigdy nie zbierałam. I w taki sposób nazbierałam 18
prawdziwków, 25
ceglastoporych, 10
podgrzybków, 8
maślaków pstrych, 2
kanie. Bilans wypadu dobry, koszyk pełny i ciężki, no i nowa miejscówka wypróbowana. Pozdrawiam wszystkich grzybniętych 😃🌲🌳🧺🍄