Zwariowany dzień. Po 13 żona wysłała mnie do sklepu do Urszulina po zakupy. Wracając do domu skręciłem do swojego ulubionego lasu w Babsku na 15-to minutowe rozeznanie. Wjechałem w boczną leśną drogę i po wyjściu z auta na początek przy drodze najpierw 3 grabowe za chwilę 3 śliczniutkie pomarańczowe a kilka metrów dalej 3 piękne
borowiki. Razem w dniu dzisiejszym 32
borowik, 30
kozak pomarańczowy /w tym kilka czerwonych/, 12
podgrzybek, 12
maślak zwyczajny, 6 grabowych, 3 małe babki/mogłem brać więcej/, 42
kurki. Początek piękny, ale okazało się, że nie zabtałem z domu telefonu nie miałem też
aparatu i nie było czym robić zdjęć. A w lesie sytuacja rozwijała się pięknie. Idąc drogą na skraju lasu po 3 - 4 grzyby a to pomarańczowe,
borowiki po 2 -3 oraz
podgrzybki i maślaczki. Przeszedłem 30 m w głąb lasu na miejsca kurkowe, a tam wszystkie kurkowiska wyczyszczone - ktoś z rana wyciął
kurki a nie chciało mu się przejść drogą. Potem jeszcze parę fajnych miejscówek - wszędzie gdzie było choć trochę wilgoci coś rosło. Aż tu coś czmychnęło w krzaki - wypatruję i widzę młodego liska jak się schował i wielkimi oczami przygląda się na mnie, idealnie ustawiony do fotki - tylko czym. Popatrzyłem na niego i powolutku odszedłem. Popatrzyłem na zegarek i biegiem do samochodu, bo w domu może być zadymka, ale jadąc koło dołów kończących las zaryzykowałem i zajechałem na doły od tyłu /przód całkowicie wypalony przez słońce. Zawsze jest tan trochę wilgoci - dużo mchów, kilka wrzosów trochę brzózek, trochę młodych sosen i wszelkiego rodzaju krzaczory i super trafienie w 15 minut 16
borowików. Ilości grzybów podałem po umyciu i sprawdzeniu, że wszystkie są zdrowiutkie. O dziwo w dniu dzisiejszym bardzo mało robaczywych, tylko 9
borowików i 2
podgrzybki zostało w lesie, dodatkowo 7
borowików miało amputowane nogi. Biorąc pod uwagę suszę jaka panuje, porę zbierania jestem bardzo zadowolony, a po powrocie do domu też wszystko było o. k. Szkoda, że nie miałem telefonu bo wydłużyłbym pobyt w lesie do wieczora, a tak byłem dokładnie 1.5 h