Znów popołudniowy wypad. 50 minut łażenia bez efektów, a potem wejście przez zasieki z jeżyn w mało zachęcające miejsce i tam:
borowiki. Zebrałem 6 sztuk średniej wielkości, bo pozostałe były tak duże, że zapadły się chyba pod własnym ciężarem i zajęły się nimi ślimaki.
Po drodze jakieś pojedyncze
koźlarze, wyrośnięte
podgrzybki (duże, ale zdrowe i bez lokatorów). Na koniec tuż przed maską auta odkryte gniazdo
maślaków a w pobliżu - ze 3 gniazda twardzioszków przydrożnych. Dużo młodych, więc zostawione na za tydzień. A, i 2
szmaciaki, ale młodziutkie, więc zostały w lesie.