Alibaba, Arab z bajki... sialalalalala... Czarny Alibaba wracał sobie do domu, a jakieś "złe mzimu" podkusiło go do zahaczenia "na chwileczkę" o lasek... Z mieszanymi uczuciami, nie miał przecie w bagazniku koszyczka, a jedynie puste białe wiadro po szpachli gipsowej, puścił się chyłkiem, boczkiem "w swoje krzaki"... Ale wstyd "wiadrowy" osłodziły znaleziska, 32
borowiki "wszystkie zdrowiusie" i ze 30
podgrzybków i sitków,
ceglastoporych i
maślaków... :) Do kupy, z bieganiem, 2 godzinki... Jodły, świerki, buczki, brzóżka gdzieniegdzie czyli drzewostan tradycyjny... :))))) Ludzi sporo...
Jedni już kończyli, inni zaczynali poszukiwania, zbiory różne... Jak kto trafił na "grzybny" kawałek lasu, to miał co nieść, a kto nie, to zaglądał do cudzych koszy... :)))))
Wracając do Alibaby, to jest bardzo wdzięczny "złemu mzimu" za podszepty... :) Co prawda są tacy, którzy twierdzą, że osoby "słyszące głosy" nie są do końca poczytalne ale Alibaba się tym nie przejmuje zbytnio, "zdmuchuje z brody resztkę snu" i gwiżdze sobie wesołego twista...
Czego i Państwu Szanownym życzę.. :)