Zebranych zdrowych grzybków przez 2 osoby (3 h aktywnego chodzenia): W 4 miejscach rożnej wielkości
siedzuń sosnowy; 1/2 młody
borowik szlachetny (bo noga prawie cała zaczerwiona); 5
podgrzybków brunatnych; 4
krasnoborowiki ceglastopore; 1
maślak żółty; kilkanaście sztuk
purchawka chropowata (duża ilość niestety, w kondycji brązowo/zarodnikowej oczywiście została w lesie a ogólnie w porównaniu z poprzednimi tygodniami były ich śladowe ilości); ze trzy garście
lakówki ametystowej;
pieprznik żółty, pomarańczowy, ametystowy/ 10 sztuk razem;
pieprznik trąbkowy - wysyp!
pieprznik trąbkowy - wysyp! (w ubiegłym roku był ponad miesiąc później!) zebrany w trzech zaledwie miejscach (dwie stare, jedna nowa miejscówka) w ilości niepełny 1 kg (bo to lekkie jak piórko ale można było duuużo więcej nazbierać). Były również 4 młode nierozwinięte
czubajki gwiaździste.
Skoro świt po 12 😉 mąż ze znajomą osobą wyruszył w las na grzyby (ja nadal na L4, złamana kość strzałkowa w nodze lewej od 13.08 piątek 🥴 więc nie mogę 🤭) 😎 Słońce cudnie oślepiało, dodatkowo złocąc złote już liście. I te, jeszcze radośnie szeleszczące na drzewach w podmuchach lodowatego wiatru jak i te zakrywające wszystkie grzyby pod sobą 🥴 Po pierwszych krokach 💪🏼 dwa, rosnące nieopodal siebie,
siedzunie sosnowe 💪🏼 dobra wróżba.. niestety nie bardzo, bo potem dłuuugo (przez blisko godzinę) NIC! Ale potem, po gorącej herbatce i kanapeczce 😉 jakoś poszło. I był pierwszy, i drugi ceglaczek,
podgrzybek brunatny łebek pierwszy i kolejne, niewielka ilość dobrych, twardych, białych
purchawek chropowatych, mnóstwo
pieprzników trąbkowych, kilka żółciutkich (lekkie, mało wody) oraz ametystowych i pomarańczowych. W dwóch miejscach nierozwinięte
kanie i jeden nadający się do zebrania
maślak żółty. Praktycznie na zakończenie, (i tym razem po kawie z drożdżóweczką 😉) jedynak, maluch prawdziwy w mchach, który ostatecznie został prawie bez nogi 🤨 i dla kolorytu ze trzy garście
lakówki ametystowej. Dzień, choć początkowo rześko lodowaty nawet w słońcu... przepiękny 😍 z granatowym, bezchmurkowym niebem, rozlewający się płynnym złotem pod nogami 🤩 okraszony buków purpurą i radością znajdowanych grzybków.. marzenie 🥰.. A teraz trzy łyżki dziegciu: ogólnie szału nie ma (
opieńki znikły całkowicie, jedno stanowisko czarnych, rozpływających się, drugie wyrośniętych i tyle 😕) Dużo „starych ” miejscówek rozoranych, zniszczonych i właściwie więcej chodzenia pomiędzy kłodami zdrowych!, wyciętych drzew niż zbierania w sprawdzonych miejscach ☹️ Ponoć miejscowi piszą petycje o niewycinanie lasu 😢 ale czy to coś pomoże 😢 A wilczą jagodą na torcie okazała się informacja od spotkanych miejscowych że w nocy w Mogilanach na okiennym termometrze było -5’ 😱 Na + brak komarów, strzyżaków śladowe ilości 👍 zero kleszcza 👌 A na 100 plusów... zapach jesiennego lasu 🤗🍁🍂🍁🧡