Wyprawa do lasu po deszczowej niedzieli. Wszystkie grzybki przemoczone, choć zdrowe. Kosze ważyły tyle, że od tego ciężaru nasze ręce (trójka zbieraczy) osiągnęły długość szympansich. W koszach prawie same podgrzybki brunatne. Do tego, dla urozmaicenia: jeden szmaciak gałęzisty (siedzuń sosnowy), garstka kurek, dwa borowiki szlachetne, kilka płachetek i dwie kanie. Jesteśmy usatysfakcjonowani tą wyprawą, bo miejscówka jak co roku nie zawiodła. Na zamieszczonej fotce zbiór jednego grzybiarza.