Trawestując hasło Tazoka (w oryginale rrr czyli
rydze robią robotę) rrg (
rydze ratują grzybobranie). Cztery godziny szwendania się po mieszanych lasach przyniosło 52
mleczaje jodłowe. Ludzi brak, borowików brak,
rydzów niewiele, jeden
koźlarz dębowy uwieczniony na zdjęciu, kilka zostawionych
podgrzybków i tyle. Wyjątkowy wysyp
kolczaków których nie zbierałem. Nawet muchomory i gołąbki w odwrocie. Te lasy śpią i chyba cud jest potrzebny aby ruszyły. Nadszedł czas
podgrzybków,
gąsek i
opieniek w innych, sosnowych lasach. Ciekawe czy i w jakich ilościach się pojawią. Wycieczka przyjemna, a byłaby
jeszcze przyjemniejsza gdybym nie zapomniał zapakować cięższych butów na mokre podłoże. Skompawszy się kilkukrotnie, ganiając za rydzami całe grzybobranie przechodziłem w mokrych butach:-). Nic to, słoik
rydzów się zamarynuje a resztę usmaży na maśle:-) Pozdrawiam wszystkich a w szczególności grzyboświrków na zlocie.