Duży kosz grzybów a w nim 230
borowików, 20
koźlarzy dębowych/czerwonych, kilka
podgrzybków i
ceglak na dokładkę. Wszelakie
maślaki,
koźlarze grabowe pozostawione w spokoju. Grzybki zbierane w ciszy od 12 do wieczora. Brak konkurencji która zabierała się z lasu w momencie mojego przyjazdu.
Bajeczna pogoda, cudowne 6 godzin spędzone w lesie. Zebrane w większości średnie, kilkadziesiąt mniejszych. Nóżki w większości robaczywe, kilka dużych w dobrym stanie, dokładnie sprawdzanych. Większość dużych zostało w lesie na rozsiew. Trafiłem zagajnik w którym było około 100-150
prawdziwków z czego może zabrałem 15 sztuk. Gdybym tam trafił tydzień temu to chyba bym oszalał 🙃. Może i dobrze że nie trafiłem. Z resztą takich „cmentarzysk” grzybowych zostawiłem kilka a w nich w sumie setki słaniających się
borowików. Młode grzyby raczej pojedyńczo, maksymalnie 2-3 w jednym miejscu. Sporo radości sprawiły mi czerwone kozaczki, niektóre ślicznie rosły w gęstym poszyciu.
Mleczaja jodłowego jeszcze nie ma.