Dziś krótki spacer po lesie, bo wiecie czasem od obowiązków życia codziennego ucieczki nie ma. Znaleźć
prawdziwka po weekendzie to mega wyzwanie, ale mniej docenianych braci troszkę było. Mój koszyk zapełniło 20
borowików, 35
podgrzybków, 30
sitaków oczywiście zdrowych. Nie zbierałam
maślaków, siwek,
pieprzników i czernidłaków,
kań i pewnie wielu innych, których nie znam. Rano było w lesie ciepło i mokro.
To było wbrew pozorom moje najlepsze grzybobranie od dłuższego czasu. W lesie było tak spokojnie i tak cudnie, że słychać było ptaki i wiewiórki, a jedna dźwigająca mech dała dłuższą chwilę na siebie popatrzeć. Znów poczułam jak pachnie las i mam siłę aby dalej gnać.
Wzruszyły mnie ostatnio wpisy o grzybobraniach z seniorami i nie mogę przestać myśleć o mojej babci, z którą zaczynałam wędrówki po lesie. Później to ja sprytną 80-latkę oprowadzałam po nowych ścieżkach, a 90- latce już nie wstającej z łóżka przynosiłam kosze pełne grzybów do glaskania i podziwiania. Doceniajcie więc ten czas, który można spędzić razem i zabierajcie starszyznę ze sobą. Pozdrawiam wszystkich serdecznie.