Witam serdecznie. Wpis opóźniony ze względu na konieczność przerobienia grzybów a później padłam. Ale do rzeczy. Dużo mniej ludzi w lesie ale i mniej grzybów w lasach ogólnie dostępnych. Tylko miejscówki nie zawiodły.
Prawdziwki się zdecydowanie kończą. Choć rosną młode to sporadycznie. Można spotkać duże zdrowe okazy, jak ten na zdjęciu ale trzeba wiedzieć gdzie szukać.
podgrzybki w 80% nieduże. Za to więcej
kozaków czerwonych. Od czasu do czasu można spotkać
kanie. Pojawiły się też młode
maślaki. Mimo, że uzbieraliśmy 2 kosze to musieliśmy przejść wiele kilometrów, stąd mała ilość na godzinę. Po obraniu i przeliczeniu okazało się, że prawych było 78 (o 100 mniej niż we wtorek), 29
kozaków czerwonych, 7
kozaków brązowych oraz 420
podgrzybków różnej maści w tym moje ukochane
czarne łebki. Mimo, że ledwo szłam (większy kosz po zważeniu z grzybami dał 10 kg) a dzisiaj jeszcze suszę grzybki i mam problem ze schylaniem to jestem przeszczęśliwa bo taki spacer w słonecznym lesie to najlepsze odstresowanie a jak do tego zbierze się grzyby to czego chcieć więcej. PS. ze względu na ciężar nie zbieraliśmy już większych
podgrzybków. Pozdrawiam serdecznie.