Jak Tuśka obiecała, tak też Tuśka uczyniła :) Calutka niedziela (od 8:00 do 17:00) spędzona w przepięknych, soczystych i magicznie mgielnych lasach. Ludzi sporo, jednak o dziwo większość z nich posiadała w koszykach niewielkie ilości grzyba. Z początku byłam tym faktem mocno zawiedziona, ale szybko przekonałam się, że jak się wie gdzie iść, to żadne grzybowe pustkowie mi nie grozi;) W pierwszą godzinę pełny kosz – głównie słoiczkowe
podgrzybki i
sitarze, ale również extra prawe,
modrzaki,
kozaki,
krawce,
Kurki i
maślaki.
podgrzybka jest istny wysyp, po kilkanaście w jednym miejscu, a miejsca takie występują jedno obok drugiego, więc z kolan można nie wstawać :) To samo dotyczy
sitarzy, które niemal w każdym lesie pokazują się jako ogromne plantacje po kilkadziesiąt sztuk razem.
Prawdziwków dużo i tyle samo
koźlarzy, nieco mniej
krawców.
Piaskowce duże i małe, zupełnie ignorowane przez grzybiarzy, niektóre zrywane i wyrzucane.
Kurki ogromne, ponownie widać niezbierane, omijane lub deptane przez ludziów.
maślaki przy drogach i w zagajnikach. Latałam po lesie w tą i z powrotem i bagażnik samochodowy uzupełniałam aaa z 6 razy jak nic :) Na 4 wielkie przywiezione do domu torby, może z 10 grzybów z robalem. W lesie podobnie – nadziewany trafiał się jeden na ok. 40 min. Ogólnie wypad suuuper udany, bo wysyp rozkręcił się na maxa i trwa pełną gębą :) Porównywalny kojarzę jakieś 4-5 lat temu, podczas którego również zdzierałam kolana. Osoby, które donoszą o braku grzybów, powinny czym prędzej zmienić swoje stałe, oblatane miejscówki, bo w innych można się naprawdę nachapać i to, co się dzieje teraz w lasach, to istny szaaaałłł!!! Tym czasem na pewno na dniach zawitam do moich okołołódzkich lasów, a do Gorenia i okolic zamierzam nadciągnąć jeszcze jakoś w połowie października. Wysypie trwaaaajjjjj!!!!!!! Darz Grzyb!!! :)