Pięć dni później, kilka kilometrów dalej (w lini prostej), a sytuacja diametralnie różna. W niedzielę bardzo dużo młodych grzybów, teraz 1/3 zbioru z niedzieli, grzyby średnie, duże lub olbrzymie. Widać w niektórych miejscach, że od dłuższego czasu nikt tam nie zaglądał. Chodziłem przez 5 godzin i nie spotkałem nikogo... dramat;-)). Ostatni wysyp tutaj już się kończy, zbocza są odsłoniętę, więc wiatr mocno przesuszył ściółkę. W lesie jodłowym, poza kilkoma prawdziwkami, olbrzymie nie nadające się do zabrania (przeze mnie)
ceglaki, w wilgotniejszych miejscach
rydze (młode i ładne), dopiero w lesie brzozowo-jodłowym, dużo
koźlarzy pomarańczowożółtych. Dzisiejszy wynik: 20
prawdziwków, 12
ceglaków, 42
koźlarze pomarańczowe, 24
babki, 2
kanie, 3
podgrzybki brunatne, 12
maślaków żółtych, 32
rydze, 40 dkg
kolczaków i garstka
kurek.