W drodze z pracy do domu zdecydowałem wstąpić do lasu mieszanego sprawdzić czy jest sens iść na grzyby. Na "dzieńdobry" ukazały mi się dwa wielkie
kozaki czerwone, byłem mega zdziwniony i zaskoczony. Kilka kroków dalej i miałem kilkanaście
podgrzybków. Był to las w okolicy Jaworznika. Udałem się na las brzozowy w okolice Kotowic, można powiedzieć że dosłownie potykałem się o młode
prawdziwki, jeden za drugim lądował w siatce. Na koniec okolice morska, las głównie dębowy lecz i mieszany, tam kupa
podgrzybków, kilka
kurek i
kozaków. Po 2 godzinach zbierania miałem dwie pełne reklamówki grzybów (około 100 szt.)
Na dodatek wszystkie po za jednym
kozakiem zdrowiutkie. W lasach mokro i to zrobiło swoje. GRZYBOBRANIE UDANE? Owszem!;)