W lesie na ogół mokro, choć zdarzały się laski z bardzo suchą ściółką (dziwne, wczoraj solidnie lało). W cztery osoby zebraliśmy dwa średniej wielkości koszyki - większość przepiękne
prawdziwki, były też brązowe i
kozaki czerwone, ładne, zdrowe
podgrzybki i trochę
maślaków. Potknęłam się na nierozwiniętej
kani, która niestety uległa nieodwracalnemu zniszczeniu:-) innych
kani nie stwierdzono. Niestety, sporo grzybów bardzo robaczywych, jak gąbki, posiekane w całości przez lokatorów. Słońce około południa jest jeszcze tak ostre, że nic nie widać, totalnie oślepia, trzeba zmieniać kierunek spaceru:-)
W lesie jest jeszcze dośc mało grzybóew niejadalnych - wysypy tych jadalnych w olkuskiem dopiero się zaczyna. W piatek powtorka, ale startujemy o 5 rano:-)