szerzej:
Świt nadchodził leniwie, otulony miękką mgłą. Kolejna noc minęła, chroniąc okoliczną szlachtę przed najeźdźcami, co dobra leśne chcą zagarnąć. Wraz z pierwszymi promieniami słońca, rozeszły się wici, że oto z dużego grodu, pazerni mieszczanie, utwardzoną drogą przybyli, by potyczki ze szlachtą stoczyć. Panowie na włościach leśnych, nie w ciemię bici, znawszy zwyczaje przybyszów, w oddziały swe, napitkiem i strawą kusząc, okoliczny lud i kozaków zwerbowali. Na przeszpiegi lud leśny a także co sprytniejszych giermków wysłali. Giermkowie ci sprytni, acz lubują się jaskrawych szatach, co często kryjówki ich zdradza. Jest też dziewoja jedna, bardzo waleczna, szaty ozdobne jej nie interesują, lecz kołtun do niej się przyplątał, co go żadna z okolicznych wiedźm ujarzmić nie potrafi. Oprócz tego panna ta, szabelką tak zgrabnie wywija, że niejeden ze szlachetnych rycerzy na ciurę przy niej wygląda. Wszystkimi oddziałami dowodzi szlachcic wiekiem najstarszy, ale krzepki wciąż, żaden robak trzewi jego nie trawi. Wadę ma tylko taką, że jak okowitkę baczy, wszystko rzuca i z lubością wąsa w niej nurza... Dlatego też, druh jego, równie sędziwy, co gębę moczy tylko po bitwie, na krok go nie odstępuje, do porządku nieustannie przywołując. Lud leśny, który w lasach żyje, kamuflować się potrafi, wielce szlachcie się przydajac. Zakłada pułapki, zwierzę groźne udając, nieszczęśników w nie wpędza. Ciężka przeprawa nas czekała przy takich zabezpieczeniach i wielości ukrytych pułapek. Kozacy, choć niesforni, szczodrze przez szlachtę wynagradzani, wielce pomocni w potyczkach byli, szabelkami machać potrafią a i kij im nie obcy. Przybysze z racji mniejszej znajomości terenu, w gorszej sytuacji niż okoliczni woje, sprytni przecie, radę nieźle sobie dają. Co rusz jakiś opity bądź opieszały wojownik do niewoli trafia. I tak spora gromada dzielnej szlachty i niesfornych giermków do grodu została zawieziona, by świat wielki obaczyć mogła i kunsztu wojskowego przy okazji nabyła. Przybysze na dobra szlacheckie nie łasi, wszak w grodzie murowanym mieszkają, drewna na zamki nie potrzebują. Niebawem znów na wyprawę wyruszą, wraz ze śpiewem skowronka, co przy porannej rosie, trele niczym minstrel wędrowny światu głosi.
Zemsta szlachty i całej braci okrutna - przy upale, na suszarce się wylegując, atmosferę nieznośnie piekielną uczynili 🥵🤣
Hej! 🙂