(30/h) Witam. Grzyby zbierane w deszczu. Bardzo dużo małych kurek, będzie co zbierać za kilka dni. Oprócz kurek gołąbki, do koloru do wyboru. Waga całego zbioru 6,5 kg.
(20/h) Spacer z potoksc w deszczu, po dębowo-grabowym lesie z domieszką brzozy i sosny. Do koszyka trafiły pieprzniki jadalne i blade, muchomory czerwieniejące, mleczaje smaczne, koźlarki grabowe, borowik szlachetny, łuskwiaki zmienne i pierwsze w tym roku płachetki kołpakowate😊 Oprócz zawartości koszyczka było jeszcze pół anużki kurek, więc myślę, że to całkiem niezły wynik🙂 Grzybiarzy też trochę było, czy i co zebrali, nie wiem😉 Fajnie, że w lesie w końcu zaczęło się coś dziać, bo i grzybówki i mleczaje i inne małe niejadalne grzybki się pokazały, a to dobrze rokuje na niedaleką przyszłość 🙂
(0/h) Wypadłam na spacerek między deszczem a deszczem, chyba tylko po to żeby sobie zepsuć humor. Może mnie ktoś zabierze na kurki? Mogę jechać z zawiązanymi oczami, wyłączyć lokalizację w telefonie, wyciszyć dzwonki i użyć go wyłącznie w stanie zagrożenia życia 😂😂😂
(3/h) 62 kurki, 7 pieprzników bladych. Razem -0,25 kg. Niecałe 3 godziny spaceru po lesie.
2022.7.30 13:17
szerzej: Ze względu na duży jeszcze deficyt opadów dziś krótki spacer po lesie za kurkami. Niestety coraz mniej ich i występują głównie w tych samych miejscach co wcześniej i głównie zacienionych. Kurki dość małe, gdzieniegdzie duże ale występujące pojedynczo.
szerzej: Witajcie. Raz, że za ciosem bo "sypiom" grabowe, dwa, że ostatni roboczy dzień urlopu, trzy, że w weekend prawdopodobnie wyjątkowo nie znajdę czasu na buszowanie (rodzinne sprawy), dzisiaj sobie poużywałem w lesie. No i wczorajsze przemyślenia na dzień dzisiejszy się zdezaktualizowały. Tak więc 29 lipca w trzeciej odwiedzonej miejscówce czekał na mnie pierwszy jeden jedyny wyśniony wymarzony koźlarz czerwony. Penetrowałem jeszcze dokładnie kolejne miejscówki aczkolwiek bezskutecznie. W każdym innym sezonie i dokładnie o tej porze jeden czerwony byłby uważany przeze mnie za totalną porażkę, jednakże zgodnie z teorią względności, ten sam jeden jedyny czerwony w bieżącym sezonie stanowi totalny sukces a wręcz nawet święto lasu. A żeby dodać dodatkowego smaczku drogę powrotną obrałem oczywiście przez grabiny, w których jeszcze pośród około setki agonalnych grabowych wyodrębniłem 19 najmłodszych do zebrania, przy czym dwa z nich były w moim ulubionym do focenia formacie mikro. Tak więc dziękuje serdecznie wszystkim za życzenia, które w dniu dzisiejszym się zmaterializowały i gorąco pozdrawiam. I do usłyszenia w sierpniu, no chyba, że jakich weekendowy rodzinny spacerek i jakaś niespodzianka na skraju lasu. Pozdrawiam.
szerzej: Witajcie. Coś się kończy, coś się zaczyna. Po 6 godzinach jazdy o 15:00 wróciłem w rodzinne strony (i rodzime lasy). I pomimo, iż biedne wymęczone podróżą oczy z uczuciem tzw "piasku w oczach", na wieści od siostry że szwagier w ubiegły weekend nazbierał grabowych, dostały takiego błysku i powera, że o 16:30 były już w lesie. Początkowo adaptacja z buków na grabiny wywoływała lekki dyskomfort, aczkolwiek z każdą kolejną kurką i każdym kolejnym grabowym dochodziłem do siebie. A jeśli o grzybki to kurki przez te niespełna 2 tygodnie podorastały do monstrualnych rozmiarów a grabowe no cóż, grabowe wysypały w ubiegły weekend, a dla mnie pozostał widok spalonych słońcem seniorów, przy czym coś tam w miarę młodego też ustrzeliłem. I tak jadąc dzisiaj z Kasiebów poprzez Warmię, skraj Mazur i ostatecznie Mazowsze oraz Podlasie i podziwiając wszechobecne żniwa próbowałem sobie przypomnieć, czy był taki rok, w którym do żniw nie było czerwonych, nie przypomniałem sobie takiej sytuacji, a samych mitycznych czerwonych dzisiaj również nie uświadczyłem. Pozdrawiam.
(0/h) Brak grzybów, zarówno jadalnych, jak i jakichkolwiek innych.
2022.7.28 10:28
szerzej: Pusto w lesie, gdzieniegdzie straszą obżarte zwłoki blaszkowców, głównie gołąbków. Po wtorkowej ulewie w lesie wilgotno, przydałaby się jeszcze dolewka dla podtrzymania warunków grzybowych. Coś się szykuje, jeżeli chodzi o deszcz, na sobotę i niedzielę, ale ma to być okupione wyjątkowo nieprzyjemną, jesienną pogodą.
(20/h) Las duży sosnowy, z domieszką brzozy i dęba. Fajnie wilgotno po wczorajszych opadach, miło się spacerowało, choć dość parno. Na lesie poza różnymi gołąbkami, to nie rośnie nic. 3 podgrzyby brunatne na wygrzanym stanowisku. Na skraju lasu pierwsza w tym roku czubajka kania. Pieprzniki jadalne pod dębami. Miejscami muchomory czerwieniejące, ale większość z bogatym życiem wewnętrznym, standardowo. Miłym zaskoczeniem był piękny borowik szlachetny, którego wypatrzył potoksc. Niestety trzon zajęty, ale udało się uratować sporą część kapelusza 🙂 Cały zbiór z dopisku miał dobre 1,5 kg 😊
(1/h) Powrót do mazowieckiej rzeczywistości... Las duży, sosnowy. Na wejściu jeden borowik szlachetny, o dziwo bez czerwi. Sporo różnych gołąbków, w różnym stanie. 2 koźlarze sosnowe, garść podsuszonego pieprznika jadalnego i 3 podgrzyby brunatne, takie akurat na suszarkę 😉 Bonusowo piestrówka. Dziś padało kilka godzin, las wygrzany, to może w końcu coś ruszy konkretniej - mam taką nadzieję 🙂
(4/h) Dziś zrobiłem szybki przegląd miejscówek kurkowych i napiszę tak: zebrane 17 kurek podrośniętych, głównie we mchu przy jagodnikach. Tak jak pisze Gucio - miejsca mocno zacienione i zagłębione. W innych miejscach totalna "plaża". Po trasie spotkałem kilkanaście gołąbków czerwonych i zielonych mocno potraktowanych przez ślimaki. Po przedwczorajszym deszczu nie ma śladu. Kolejny zawiad za tydzień. Pozdrawiam wszystkich zagrzybionych.