(9/h) I poniosło nas w Bory Dolnośląskie gdzie graniczą dwa województwa: lubuskie i dolnośląskie :) 11 km w nogach a w koszykach: 1 prawdziwek (samotny biały żagiel), 52 kozaki i 2 podgrzybki …
... szerzej o tym grzybobraniu ...
162 km (w jedną stronę) bo przecież jak samemu nie sprawdzisz to nie uwierzysz. Przykry widok… piękne wrzosowiska dla widoku których tam jeździmy mizernie dziś wyglądały. Wysuszone, zmrożone, pokryte grubą warstwą szronu, wyschnięte białe porosty… żal za oczy łapie. Pierwszego grzyba znajduje mąż-kozak babka, zmrożony na kość, ja pierwszego podgrzybka –wysuszony, zmarznięty na amen. Wpadamy do lasku z pięknymi dębami gdzie niejednokrotnie wyciągaliśmy firmowe torby B (z braku miejsca w koszach)- żadnego borowika. Po prawdziwkach ani śladu ani widoku jakichkolwiek pozostałości… nic. Totalne zero jeśli chodzi o maślaki, sitaki, które zawsze zwiastowały, że z pustymi koszami nie wyjdziemy. To może choć podgrzybki… niestety ich też nie ma. Jedyne grzyby to kozaki (i też szału nie było). Wycieczka udana choć nie napawa optymizmem na grzybową przyszłość 2018, która się kurczy z każdym dniem. Pozdrawiam :)
(35/h) 80 grzybów w 2.5 h podgrzybek, koźlarz, borowik szlachetny
Mimo opadów w zeszłym tygodniu niewiele małych grzybów. Coraz mniej borowika ok. 15 szt na 2.5 h chodzenia.
(10/h) Zimno mokro a grzybów brak kilka maślaków w dodatku starych a jeszcze rano szyby w aucie skrobalem a na łąkach bialo bylo od szronu
Brak nadziei na grzyby w tym sezonie tym bardziej ze pogoda dlugo terminowa nie jest optymistyczna
(8/h) 25 szt w dwie osoby, 1.5 h, w tym 2 prawdziwki i czubajka kania, reszta podgrzybek.
Ewidentnie "coś się rusza", pojawiło się sporo różnych gołąbków i innych blaszkowców