szerzej:
a w Zachodniopomorskim jest szansa co najwyżej na jakiś niewielki przelotny deszcz, który nic nie da. Jedyna nadzieja w tym, że te prognozy się nie sprawdzą i spadnie wreszcie obfity deszcz.
Fragment kolejnego raportu klimatycznego bilansu wodnego, przedstawiający stan z 10 września, a od tego czasu sytuacja się dalej pogarszała
" W dwunastym okresie raportowania tj. od 11 lipca do 10 września 2018 roku, stwierdzamy wystąpienie suszy rolniczej na obszarze Polski. Średnia wartość Klimatycznego Bilansu Wodnego (KBW) dla kraju, na podstawie którego dokonywana jest ocena stanu zagrożenia suszą była ujemna, wynosiła -94 mm. W obecnym sześciodekadowym okresie wartość KBW uległa zwiększeniu o 18 mm w stosunku do poprzedniego okresu. W zachodniej części kraju odnotowano kolejny już raz zwiększenie obszaru z niskimi wartościami KBW. Najniższe wartości w dalszym ciągu występowały w Poznaniu i na terenach przyległych do tego miasta, na terenie Ziemi Lubuskiej oraz na Nizinie Śląskiej od -200 do -229 mm. Duży deficyt wody od –180 do -199 mm notowany jest na terenie Nizin Szczecińskiej, Wielkopolskiej, na Wale Trzebnickim. W pozostałej zachodniej części kraju niedobory wody wynoszą od -160 do – 179 mm..."
szerzej:
Dzisiaj spacer pełen wrażeń, nie tylko grzybowych. Upał niemożliwy, w lesie po południu, w cieniu 26 stopni, bezwietrznie, normalnie sauna. Tylko że jedyna wilgoć pochodzi od gotującego się grzybiarza. Jakby tego było mało, buki urządzają naloty dywanowe, w przyspieszonym tempie zrzucając buczynę. Później był potężny rogacz, wyskakujący z młodnika, tak ze 20 metrów ode mnie. Jaka to potęga, jaki pęd wie ten kto miał przyjemność takiego spotkania. Do upału dołączył nagły skok adrenaliny i ciśnienia 😊 A później był zmasowany atak strzyżaków. Normalnie ich, tak jak i komarów, w tym roku niewiele, ale musiałam chyba naruszyć jakieś ich terytorium, bo nagle oblepiły mnie ich dziesiątki. Musiałam zarządzić odwrót z upatrzonego miejsca. A grzyby, mimo ekstremalnych jak na jesień temperatur, mimo braku wilgoci, so i rosno😊 Trzeba się trochę za nimi nachodzić, bo nie ma za wiele, rosną raczej pojedynczo, ale z pustym koszem się nie wraca. Mam nadzieję że po zapowiadanych opadach i u nas się lepiej zagrzybi. 😊
szerzej:
Te same miejscówki co poprzednio. Grzybów nieco mniej i nieco bardziej zarobaczywione. Jakieś 10-15% zostało w lesie. Praktycznie same podgrzybki, dwa szmaciaki i kilka maślaków, których już później - z racji obfitości podgrzybków - nie zbierałem. Widoczny na zdjęciu zbiór uzbierany w niecałe 3 godziny. Ponieważ mój poprzedni raport spotkał się z aluzją, że to fake a ja bajkopisarz do dzisiejszego zdjęcia dorzucam wczorajsze wydanie prasy codziennej. Pozdrawiam niedowiarków.
szerzej:
Moja urokliwa polanka grzybodajna nie istnieje po wizycie panów z piłami. Moje buczki powycinali. Miejscówki maślakowe na zero. Kani nie widziałem, tam gdzie zawsze rosły. Nie ma też opieniek na stałym miejscu, a to już dziwne... Ten rok będzie pod względem zbiorów chyba najgorszy w tej dekadzie. Pozostaje nam odwiedzać lasy w celu estetyczno-zdrowotnym.
szerzej:
Nadal odwiedzam lasy pod Goleniowem, bukowe z domieszką sosen. W głąb lasu nie wchodzę, bo tam sucho. Nie polecam lasów nad Iną, które odwiedził grzybiarz_na_rowerze. Tam nigdy nie zbierałam, a często jestem-ani to lasy zasobne w podgrzybki czy prawdziwki, ani w grzyby późne - boczniaki czy opieńki. Początkującym polecam za to lasy okolic Miękowa, ale to najpewniejsze, gdy wysyp podgrzybków zacznie się na dobre.
szerzej:
Popołudniowy wypad do lasu, bardziej z chęci odreagowania trudnego dnia niż z nadzieją na grzyby. Zwłaszcza po weekendzie na tak spragnionych grzybów terenach. Ale coś się w czasie spaceru jednak znalazło 😊 Grzyby rosną raczej pojedynczo, na różnych miejscach:i na górkach i na obrzeżach, w liściach i trawach. I o ile ceglastopore łatwo dostrzec, to ze szlachciurami już gorzej. Cwaniaki maskują się, barwiąc kapelusze na kolory liści. Tego ze zdjęcia dostrzegłam tylko dlatego, że akurat wspinałam się na górkę, a on stał na jej szczycie. Patrząc z innej perspektywy, można było spokojnie przejść obok niego. Wszystkie grzyby zdrowe, kilka (nieliczonych) pożartych przez żuki zostało w lesie. Niestety, ściółka już bardzo sucha, a opadów na razie nie ma się co spodziewać. Dla niedowiarków dołączam zdjęcie kosza.