szerzej:
Myślę, że te 15/h to optymalna miarka dzisiejszej wycieczki grzybowej. Towarzystwo rasputinowej ze spostrzegawczym bodyguardem – rasputinem i boletusa kriczardusa - nastroiło bardziej niż sympatycznie. Z samego bladego rana, nieco po godzinie 12.00, złapaliśmy beztroski luzik i dobry humor – więc wystarczyło teraz przekuć zmysłową atmosferkę - w sukces. Czyli zapełnić dwa kosze w wersji XXL. Wycieczka spontanicznie wkomponowała się w leśnickie lasy i po chwili sprawnie przerodziła się w przegląd brzezin, jodłowych zagajników, buczyn, brzimów, i smreków. Wiecie jak to jest w dobrym towarzystwie ? Wśród pięknych lasów, i szemrzących strumieni ? No tak że czas ucieka jak szalony, ledwo żeśmy się rozkręcili a tu już minęła trzecia godzina. A skutki ? Jak na pełną turystów dolinę i jakby nie patrzeć niedzielne, letnie, pogodne popołudnie – lepiej niż dobrze. Nie licząc po aptekarsku, a też dodatkowo dzieląc skrupulatnie zbiory na cztery pary oczu, to ilość może nie powala. Za to radochy było co niemiara, bo często udawało nam się wypatrzeć polokowe polanki w brzimach ( przyp. tłumacza – koźlarze pomarańczowożółte w modrzewiach ), prawokowe rodzinki w smrekach ( tłumacz zbędny ) czy też maślokowe hordy na samych niemal ścieżkach. Jak dodać do tego ekwilibrystyczne zbieranie kurek na prawie pionowych brzegach leśnickiego potoku – będzie kompletny raport. O czym za sprawą towarzystwa "młodych gniewnych" :) – odświeżony o jedno pokolenie Peselem – uprzejmie informuje Tazok & Company
szerzej:
TRZYMAM KCIUKI I MOŻE NAM SIĘ UDA Z WAMI BYĆ NA KOLEJNYM SPOTKANIU.
ZDROWIE MĘŻA NAS UZIEMIŁO. TAZOK WIE CO NAS SPOTKAŁO.
PIĘKNA FOTOGRAFIA KLASOWA!!!!! POZDRAWIAMY GRZYBOŚWIRKÓW
szerzej:
Radość ze znalezienia grzybów w taką suszę była przeogromna, a grzyby naprawdę wyjątkowo urodziwe. Mamy dużo zdjęć jak pokładamy się na ziemi, jakby nas kto widział to nieźle by się uśmiał, my też zresztą nieźle się uśmialiśmy. Dodam jeszcze, że w nocy miałem okazję pooglądać jelenie przez noktowizor Grażki, super sprawa, może sam kiedyś zaopatrzę się w taki sprzęt😀. Pozdrawiam Wszystkich!! Darz grzyb!
szerzej:
Piękna pogoda, piękny wypad, piękne zbiory.
szerzej:
Podziwiało je trzydzieści par oczu spragnionych takich widoków, oczu do takich cudów nieprzyzwyczajonych, i takie oczy nasycone już widokiem kapeluszowych elegantów. Owe trzydzieści par oczu, należało do entuzjastów, nawiedzonych koneserów, sympatyków, wielbicieli, smakoszy grzybowych specyjałów i oczy zwykłych miłośników lasu, grzybobrań i grzybów. Znaleźli się wśród nas i ortodoksyjne kurkojady, byli borowikowi fundamentaliści i bardowie ceglasiowej urody. Pies na muchomory, opieńkowy potwór i dwoje ortodoksyjnych stronników szmaciaków dopełnilo tego ludzkiego koglu-moglu. Niemal już tradycyjne od nastolatek po dziadków, od włochatych po łysych, były gaduły i słuchacze. Uciechom, rozmowom, wymianom przepisów, lufek „za zdrowie”, uśmiechom nie było końca. Nawiązane przyjaźnie przetrwają a wspólna – jakże sympatyczna pasja niech dalej nas łączy. I ja tam byłem radlera „0” procent piłem – a com widział to Wam opowiedziałem. Dobra: Koniec i bomba, a kto nie był ten…. Niech koniecznie przyjedzie za rok. Jednym słowem GRZYBOŚWIRKI WSZYSTKICH KRAJÓW ŁĄCZCIE SIĘ.
szerzej:
W lesie pięknie. Bardzo zryty przez dziki. Grzybiarzy brak. Przy okazji piękne duże borówki.
szerzej:
Zresztą co tu pisać, sami widzicie, że w obowiązku byłam, zdjęcie to umieścić jako wyraz uznania dla rąk, które te cudeńka stworzyły musiałam. Emilowy tort na górnym zdjęciu spod rąk anonimowego cukiernika czy cukierniczki wyszły... kurki, maślaki, muchomorki i ten, no... sromotnik bezwstydny, którego to mnie akurat przydzielono (hmmm... złośliwość czy nagroda🙄). Zapewniam jednak, że wyśmienicie smakował i nos mi nie odpadł;-) Drugi tort, ten na dolnym zdjęciu,... mmm... pycha..., ręce znane nam wszystkim go wyczarowały, ręce, które anatomię grzybów doskonale znają, bo setki ich, jak nie tysiące się przez nie co roku przewijają:-))) To dłonie naszej Basi kochanej wypieściły te fikuśne boletusiki. Rozkosz dla podniebienia, w smaku czuć, że całe swoje serce Basieńka w stworzenie tego wyjątkowego dzieła włożyła. Piękne, naprawdę piękne akcenty naszego grzyboświrkowego spotkania :) Czy to nowa tradycja się tworzy?:-) Basiu, gratuluję talentu nie tylko do zbierania grzybów, ale również do ich tworzenia:-) Dodam, że równie ogromną atrakcją dla naszych zmysłów smaku, przywiezione przez duet S&T cieszyńskie kanapki ze śledziem, jak i swojskie wyroby Przemasa były :) Sami widzicie, że nie byle jakie rarytasy w zeszłą sobotę na stołach w Piłce "U Celiny" gościły :) PS admin niech wybaczy, że nie o tych grzybach co należy pisałam, jednak niech na uwadze ma, że "sam sobie jest winny", bo tak fantastyczny portal stworzył... dzięki p. Marku :)
szerzej:
Dzisiejszy wypad w nasze ulubione miejsce czy Straconka/Lipnik. W lesie mokro, wilgotno, parno... idealne wprost warunki żeby grzyby rosły. Ale rosną powoli, wzbudzając pożądanie i nadwerężając naszą cierpliwość. Ale warto być cierpliwym i mieć szacunek dla przyrody, jak uklękniesz w lesie to matka natura pokaże Ci swoje skarby. Tak sobie ze sznupką dreptaliśmy swoimi ścieżkami, tu borowik pojedyńczy, tu maślaczek osamotniony, tu zajączek jakby zapomniany przez wszystkich. Przykucnąłem koło dwóch małych a jakże cudownych maślaczków, za którymi nota bene baraaardzo się stęskniłem i poczułem czyiś wzrok na moim karku, a w zasadzie spojrzenie a dokładnie obecność. Patrzał na mnie szarmanckim kapeluszem pewny siebie bo noga gruba. Cudowny prawdziwek o wadze 385 gramów. Duży, pewny siebie i o dziwo zdrowy i pachnący lasem igliwiem, szyszkami.... najlepsze z najlepszych perfumy lasu. Pozyskałem go całym należnym mu szacunkiem i delikatnością motyla. W chwili pisania tego raportu cieszy mnie zapach z kuchni gdzie właśnie dodaje uroku i smaku zupie grzybowej :). A teraz taka przykra konstatacja, pewne nasze ulubione ze sznupką miejscówki zostały potraktowane przez drwali. Ja szanuję ten zawód, bo ktoś musi i wszyscy korzystamy z efektów pracy tych twardych facetów, ale wystarczy odrobina oleju z piły tarczowej i umiera cała połać lasu, grzybnia porażona niestety nie wydaje owoców, smutny widok kiedy od dwóch lat w miejscach gdzie las nas uczył grzybozbierania i szacunku dla darów świeci pustką, nie rośnie mech, trawa rachityczna i nawet wysoce odporne grzyby pasożyty nie występują już.... przykre to, a wystarczyło trzymać się starych tradycji i piły napędzanej siłą ludzkich ramion i dłoni..... Mimo to cieszy nas, że jeszcze w naszych rejonach można znaleźć miejsca gdzie grzyby cieszą jak seria z pepeszy :) Z ciepłymi pozdrowieniami dla pozytywnie "grzybniętych"
szerzej:
Najpierw stara miejscówka- ale tylko 10 złotawych w 1,5 godziny. Potem kolejna miejscówka i wysypało podgrzybkami złotawymi ( Od schylania aż boli kręgosłup). Niektóre to naprawdę nano miniaturki😛. Ale za to ulubiony obiad👍
szerzej:
Wszystkie juz wyzbieralem /nawet goryczaki, bo wzrok juz nie ten/, ale nie odbiore Wam nadziei - wczoraj wieczorem lalo jak z cebra po dlugiej suszy, no i nagle zimno przyszlo...
szerzej:
Gdy go wziąłem na ręce, to tylko się zatrząsł i po chwili wyzionął ducha. Pochowałem go w miejscu gdzie dorastał. O czym powiadamia Was, pogrążony w rozpaczy, E.
szerzej:
Niespodziewanie bardzo dużo grzybów, mimo że według mapki wynika coś innego.
szerzej:
Stara miejscówka-las mieszany, ponad 40 zajączków, 1 borowik. W lesie bardzo sucho. Opłacało się wstać o 5 rano żeby cieszyć się dobrym obiadem👍😛
szerzej:
.... bo to właśnie z Lawendową i Emilem umówiłam się w Piłce, na "oględzinach" miejsca przed sobotnim spotkaniem "grzyboświrków". Ustaliliśmy z Celiną co trzeba (przypominam 40 zł/os ciepły posiłek - każdy zamówi sobie co będzie uważał, kawa, herbata, ciasto. Napoje, piwo do kupienia osobno, gotówka ze sobą, brak możliwości płacenia kartą). Informujemy, że brak jest również zasięgu (chwilami jest, zależy jak się stoi), dlatego postanowiliśmy, że na drogach dojazdowych rozwieszone będą czerwone wstążki - patrzeć na prawo, przed samym zjazdem na parking - na lewo. My czujni będziemy, dopilnujemy, żeby każdy dojechał. GPS-a nastawić na Restauracja "U Celiny" Piłka. Dobre humory i nastrój zabierzcie ze sobą, na pięciogwiazdkowy lokal nie nastawiając się, krawaty i suknie nie są obowiązkowe;-)) Dla tych którzy przyłączyć się do nas jeszcze zechcą telefon kontaktowy do Emila 510-165-910. To już pojutrze!..., a właściwie jutro!.... do zobaczenia!🙋😆👋
szerzej:
Resztki po cieplutkich deszczach z czwartku i piątku. Ogólnie gleba i ziemia są dobrze nawodnione, ale ściółka z wierzchu już jest sucha (zimne, ale i suche arktyczne powietrze + wiatr zrobiło swoje, a teraz świeci słońce i jest ciepło). Brak wilgoci w lesie, nie ma rosy, wszystkie grzyby suche. W najbliższym czasie albo wypady "kondycyjne" albo lepiej zająć się pracą. Trzy najmniejsze trochę robaczywe, ale reszta, szczególnie ten gigant ze zdjęcia całkowicie zdrowe. Kurki drobne i niewyrośnięte. Przynajmniej u nas w górach, wcale nie musi mocno padać (w ziemi woda jest), ale deszcz koniecznie musi zmoczyć ściółkę i zostawić w niej trochę wilgoci.
szerzej:
Po ostatnich opadach spodziewałem się niezłego wysypu. Pierwszy raz w tym roku wziąłem koszyk. Niestety okazało się że w lesie straszna susza i grzybów niewiele. Pewnie chłodne noce też mają na to wpływ. No to do zobaczenia w Piłce 🙂