(17/h) Podczas czterogodzinnego poszukiwania udało mi się zebrać 32 podgrzybki i 25 kurek. Pogoda w lesie piękna, sporo dużych osobników już spleśniałych. Najwięcej grzybów w miejscach rozrytych przez dziki. Pierwszy raz w życiu zdarzyło mi się, że wszystkie zebrane przeze mnie grzyby były zdrwoe, ani jeden osobnik nie był robaczywy:D
(15/h) W lesie pomimo dlugich opadow dosc sucho. Grzyby rosna pojedynczno w duzych odstepach i sa mocno ukryte. Sporo splesnialych - widac, ze nikt nie zbiera. W sumie przez 2 h okolo 30 szt.
(30/h) Witam wszystkich uzależnionych tak jak ja. Ponieważ wczoraj- o dziwo- u nas również lało jak z cebra - podobnie jak w innych rejonach, i już nie mogłam wysiedzieć w domu z niecierpliwością kombinując, co też w naszych lasach się dzieje- to jak dzisiaj zobaczyłam na niebie tylko chmury i nic poza tym - od razu - kierunek lasy. Chyba dostałabym wysypki lub innych groźnych objawów, gdybym nie stwierdziła na własne oczy co tam w lasach się dzieje. Kombinowałam już wczoraj, że grzybki powinny być- tylko pytanie- jakie, gdzie, i w jakich ilościach. Ponadto uwielbiam lasy po deszczach, i w dodatku gdy jest pochmurno. Obrałam kierunek zgoła inny niż ostatnio, bo nie uśmiechało mi się wracać z koszem pełnym 3 grzybów. Zabrałam ze sobą tak na wszelki wypadek duży kosz i wiadro. Całą drogę do lasu myślałam gdzie uderzyć - czy na kurki, bo tam mogą być również koźlaczki, prawdziwki, czy dać sobie spokój i uderzyć na podgrzybka. Ponieważ jestem jak ta sroka łasa na świecidełka, to jednak zwyciężyło złoto lasów. Nie zawiodłam się. Wpatrywanie się w ściółkę szeroko do granic możliwości otwartymi oczami uzbierałam prawie 1 kg tych skarbów, a przy okazji parę dorodnych koźlarzy. Znalazłam dwa obok siebie- wielkie jak dno średniej michy. Widok był zniewalający. Jeden niestety mocno nafaszerowany. Podarowałam sobie dzisiaj podjadanie jagód prosto z krzaczków, bo dowiedziałam się, że jedzenie ich nie mytych może spowodować całkowite zniszczenie wątroby. O tym nie miałam pojęcia. Po miejscach kurkowych ruszyłam na podgrzybki. Las średnia sosna, z pięknym soczyście zielnym mchem nasiąkniętym wodą, igliwiem. Początki nie były zachwycające. Oddalając się dalej w las zaczęło się tango. Rosły gdzie popadnie, bez ładu i składu. Zupełnie inne miejsca sobie wybrały, niż zazwyczaj. Na środku leśnych duktów, na mchu, pojedynczo i po kilka. Dopiero zbierając podgrzybki przypomniałam sobie wpis Pawła- Pozdrawiam- i stwierdzenie, że musi pamiętać o mruganiu- od czasu do czasu oczami. Sama przekonałam się, że oczy bolą od wpatrywania się w ściółkę, bo mam je tak szeroko otwarte jak bym miała wytrzeszcz. Niestety na mruganie czasu nie znalazłam. Znowu miałam farta, bo w lesie nie było nikogo. Nawet dzisiaj insekty sobie odpuściły, nic za mną nie latało w celu uprzykrzenia pobytu, ptaszki też śpiewały na pół etatu. Ogólnie rewelacja. Pochmurny dzień w lesie ma swoje plusy- słońce nie oślepia, - ale też i minusy- niektórych grzybków, żeby nie stratować musiałam szybko wyhamowywać. Zebrałam kilka pięknych koźlarzy, trochę maślaków, 6,5 kg pięknych podgrzybków, i oczywiście kurki. Ilość podana we wpisie mocno zaniżona, ale nie chciało mi się tego bractwa liczyć. W lesie byłam tak zakręcona, że robiąc zdjęcie podgrzybków i kurek całkowicie zapomniałam o zebranych pozostałych grzybkach. Wsiadając do samochodu na mojej twarzy gościł uśmiech takiego zadowolenia z wyprawy, że na pewno nie mieścił się w przedniej szybie auta. Wszystkich serdecznie pozdrawiam i zachęcam do spędzenia chwil w lasach- są grzybki- i jest cudownie.