(13/h) Po prostu wspaniale. Za radą Donosicieli nakłoniłam rodzinę do listopadówej wyprawy i (zazwyczaj tak jest dopiero na odchodnym) 10 m od samochodu pierwsze stadka podgrzybków, wyrośniętych, jędrnych, młodszych i starszych. Tak było przez cały 2 h spacerek po mieszanym lesie (buki i świerki, dęby). Najwięcej podgrzybów pochowanych (hmm większość duża więc w zasadzie to jednak na wierzchu...) pod małymi 1 m choineczkami. W lesie cisza przerywana wrzaskami sójek, zero ludzi, a grzybki sobie na nas czekały w ewidentnych miejscach. Piękna pogoda i ciekawie zmieniające się widoki - ładnie teraz się prezentują konary i korony ogołoconych z liści drzew. Mam nadzieję, że pogoda i czas pozwolą jeszcze na wypad w sąsiednie miejscówki. Pozdrawiam i dziękuję za donosy!
(30/h) W piątkę wybraliśmy się na grzybki, po pięciu godzinach praktycznie każdy miał pełny koszyk. Pogoda jak na listopad przyzwoita. Grzybki już w większości starszawe ale zdrowe. Maniaków grzybobrania spotkaliśmy dość sporo, więc nie byliśmy sami.
(100/h) Uroczyste zakończenie (?) sezonu podkreślone nie tylko konsumpcją w lesie pysznego bigosu szwagrostwa, ale też nieco łaskawszym podejściem do liczby grzybów na osobogodzinę. Dotychczas przelicznik 1/1 stosowałem jedynie do prawdziwków, podgrzybków i takich tam..., Ale do rzeczy- w 4 osoby w 5 godzin- to co na zdjęciu, tj. 1 prawdziwek, 55 podgrzybków brunatnych, 5 zajączków, 12 kań, 4 litry gąsek siwych, 30 litrów ładnych opieniek i 2 szmaciaki. Opieńki i kilkanaście podgrzybków z m. Gorzakiew pow. buski.