(190/h) Na początek stary, widny las sosnowy - podgrzybki. Potem piaszczysty, osikowy młodnik - czerwonye koźlarze. Na koniec gęsty młodnik sosnowo-brzozowy - opór maślaków. Tym razem chodziłem głównie po gęstych "chaszczach" i młodnikach, przez które ciężko przejść. Zatrzęsienie grzybów. Razem około 7 kg. Kolejny rekord padł :)
(45/h) Dziś pojechaliśmy z Narzeczoną zakończyć sezon grzybowy w nasze ulubione miejsce, w lasy w okolice Międzyrzecza. Jeszcze jak byłem małym chłopcem, tata mnie tam czasem zabierał. Pamiętam te ogromne ilości pięknych grzybków, które przywoził i które czasem mogłem z nim tam zbierać. I jak zawsze, lasy mnie nie zawiodły. Najpierw odwiedziliśmy nasze miejsce, odkryte rok temu. Tam zapełniliśmy całe wiaderko :). A później to już uzupełnianie drugiego wiadra. Efekt: 4 godziny zbierania i 2 pełne wiaderka. Poza kilkoma prawdziwkami (co ciekawe, nawet niektóre wielkie były zdrowe), 2 pięknymi młodziutkimi czerwonymi kozakami i 2 babkami, kilkoma maślakami zwyczajnymi i pstrymi (sitarzy nie zbieramy), paroma kurkami, reszta to podgrzybki. Różne: duże, średnie, małe, choć zdecydowanie najwięcej było właśnie tych ostatnich, co może wskazywać, że sezon jeszcze trochę potrwa :). I cały ten uroczy obrazek zniekształca ogromna liczba ślimaków. Niestety, wielu grzybów nawet nie dało się podnieść, bo się rozsypywały. W pewnym momencie, miałem nawet już dość zbierania. Niby piękne grzybki, a pod skórką kapelusza tragedia. Ale cóż. Nie ma co narzekać. Pięknych grzybków też trochę było. Wróciliśmy bardzo zadowoleni. Te lasy nigdy nie zawodzą, tylko dlaczego to tak daleko od Wrocławia? :)
(30/h) Trzecie podejście w tym roku i chyba najbardziej udane grzybobranie. Generalnie nie był to wysyp grzybów na jakie tu trafiałem 2 lata temu ale też nie było najgorzej ale i tak opłacało się jechać 200 km w jedną stronę! (raczej tendencja spadkowa parę dni za późno). Cały dzień chodzenia po lesie 95% podgrzybki każdej postaci małe, średnie, duże (sporo odpadło- zjedzone przez ślimaki albo robaczywe). Prawdziki sporadycznie. Bilans w 3 osoby 3 kosze grzybów (załączone zdjęcie). Szkoda, że sezon już się kończy bo pozostaje lekki niedosyt za ten rok ale cóż trzeba poczekać do kolejnego.
(10/h) Po mrożnej nocy, grzybów mało. Co kilkaset metrów trafia się na podgrzybka, żadziej kozaka bądż prawdziwka. Dwie osoby przez cały dzień uzbierały po koszyku.
(150/h) pojechaliśmy na na " nosa", i tak się trafiło. Nie mamy nigdy zbyt dużo czasu na zbieranie więc się wspieszymy.. Jak są to zbieramy, a jak nie ma to się wynosimy. ale tym razem powie.. dużo bardzo dużo podgrzybków, może nie tych, które uważamy za najdoskonalsze, ale te do suszenia były. Dziwi brak muchomorów, kwiatów lasu o tej porze.. poza tym spacer udany i suszarka pełna.