(80/h) Ponownie odwiedziłem swoje pewne miejsca i znów nazbierałem w 3 godz. 2 wiadra grzybów, 80% podgrzybki i 20% prawdziwki, (a ile pięknych olbrzymich prawdziwków musiałem zostawić bo zajęły się nimi robaczki). Konieczny jest deszcz!
(30/h) Szczerze powiedziawszy wybierałem się do lasu z duszą na ramieniu. Od trzech tygodni nie padało, pogoda antygrzybowa: w dzień ciepło i słonecznie, około 22 stopnie, w nocy ziąb około 4 -6 stopni. Wywiad u miejscowych: Panie, sucho jak pieprz, grzybów ni ma! Pierwsze wrażenie po dotarciu do lasu - susza. W ciągu pierwszej godziny, w wypróbowanych od lat miejscach, zero jakichkolwiek grzybów, oprócz jednego zdechłego muchomora czerwonego. Zwątpienie. Ale po trzeciej zmianie lasu wreszcie odmiana. W dość młodym lasku sosnowym wysyp młodych pogdrzybków brunatnych - młode, suche, dorodne i co dziwne przy takiej pogodzie - rzadko zaczerwione! Ale rosły tylko w miejscach zrytego do ziemi poszycia. 100 metrów dalej znowu nic. Kolejna godzina łażenia na próżno. Po czym ni stąd ni zowąd, tym razem w wysokim borze sosnowo-świerkowym z dość gęstym porostem choinek świerkowych, podgrzybki brunatne i spora ilość zdrowych maślaków pstrych. Co ciekawe tylko te dwa gatunki grzybów, prawie żadnych innych gatunków jadalnych czy niejadalnych. Zero surojadek, może ze dwie olszówki i 3 śmierdziuszki sromotniki. W sumie po całym dniu dwa pełne kosze średniej wielkosci. Jak na potencjał tych lasów - średnie osiągnięcie. Ale to wręcz niewiarygodne, żeby przy tak suchej pogodzie rosły grzyby i do tego mało które robaczywe (co zwłaszcza przy maślakach pstrych jest osobliwością). Dość dziwna jest również ta nadreprezentacja dwóch gatunków (pogdrzybka i pstrego).
(60/h) Trzebież same podgrzybki ok. 40 na godzinę. Dobieszczyn po stronie niemieckiej, maślaki, kilka prawdziwków i pogrzybki. W niedzilę nazbierałem wiadro, a kolega który był ze mną prawie nic. Grzyby są, ale ich nie ma :)
(50/h) Rano wybrałam sie na grzybki. Jeszcze są borowiki ( 14 szt. zebrałam), podgrzybków sporo, trochę kurek, 36 czubajek czerwieniejących, 3 czubajki kanie, maślaki, kozaki ( niektóre aż pękają z braku wody. Widziałam dużo opieniek, ale nie zbierałam ich ( i nie liczyłam przy zbiorach).
(70/h) Cztery osoby w 5 godzin zebrały 6 wiader grzybów, głównie podgrzybków różnej wielkości, od małych po naprawdę duże. Na ogół bez robaków. Trochę koźlarzy i jeden prawdziwek. W lesie sucho. Grzyby występowały w mchach (małe i średnie) oraz duże (paprocie).
(60/h) Wydaje się, że kumulację pierszego wysypu mamy już za sobą. Dziś zebrałem około 60 % tego co w środę. Coraz więcej trzeba się nachodzić, grzyby pojawiają się pojedyńczo, góra po kilka sztuk. Tydzień, dwa tygodnie temu normą było kilkanaście sztuk w jednym miejscu. Grzyby w większości, ładne, bez robali, kapelusze twarde. Ogólnie w lasach dużo ludzi, wiele osób wicąż wychodzi z pełnymi wiadrami i koszami, ale to już ostatni moment. W lesie także niestety pseudo grzybiarzy, drących się na cały las, nie rozumiejących, że do lasu jedzie się także by odpocząć w ciszy, oraz, że mieszka tam zwierzyna i jak to u nas coraz więcej butelek po napojach, piwach itd. Wskazane jest by w tych lasach mieć swoje grzybne miejsca, bo równie dobrze można wyjść z pustym koszem. Póki co ja robię sobie przerwę w grzybobraniu, czekam na deszcz i drugi wysyp. Pozdrawiam Marek
(40/h) Grzybobranie zacząłam późno, bo przed 16. oo. Ale opłaciło się. Zbiór to 12 borowików, 23 czubajki czerwieniejące, duzo małych podgrzybków, kurki, maślaki, kozaki. Ostatnie grzyby zbierałam prawie w ciemności.
(80/h) Grzybów jest sporo i to w każdym lesie, ale to nie wysyp - jest za sucho. Przeważają podgrzybki, prawdziwki się trafiają, ale są w większości robaczywe.
(100/h) Wysyp od ponad dwóch tygodni, dziś rekord około 300 grzybów w trzy godziny (11 kg), pomimo to wydaje się, że powoli zbliża się koniec pierwszego wysypu, brak nowych grzybów w moich stałych miejscach, grzyby zaczyna się kosić gdy natknie się na mniejsce, gdzie nie było wcześniej grzybiarzy. Zbierane grzyby, ponad 90 % podrzybki, nieznaczka ilośc kozaków, borowików w tym dwa szlachetne. Grzyby zazwyczaj średnie i duże, ładne sztuki, bez robaków i ślimaków, poza nielicznymi wyjątkami. Naładniejsze grzyby udało mi się zebrać w ostatnią niedzielę w licznie około 60 sztuk na godzinę, w przeciwnieństwie do dziesiejszego grzybobrania wówczas zbierałem same małe sztuki (na 180 grzybów, 7 dużych). Uwaga!! W czasie grzybobrania spotykam także ludzi z pustymi koszami, grzyby nie występują wszędzie, dobrze mieć w tych lasach swoje stałe grzybne miejsca.