Po 3 dniach wypad do tych samych sosnowych lasów. Mgła, chłodno i wilgotno. Grzybów rośnie dużo więcej - znaleźliśmy młode i zdrowe
podgrzybki brunatne, kilka
sitarzy i 1 duży
prawdziwek. Mało grzybów niejadalnych, trochę
purchawek, na które nikt z naszej trójki jakoś nie chciał się skusić😁. W paprociach, gdzie widocznie nikt dawno nie chodził - spore, spleśniałe
podgrzybki. Spotkany grzybiarz rowerowy wiózł bogactwo - kilka wiaderek z dorodnymi
czarnymi łebkami, koźlarzami czerwonymi oraz prawdziwkiem - istnym smokiem, zajmował sam cały pojemnik.