Post grzecznościowy, bo mnie przygniotły dziś obowiązki zawodowe, ale Danucie udało się popołudniu wyrwać na dwie godziny do lasu. Nie wspomną że Demon był wniebowzięty. Ale do rzeczy. podgrzybek brunatny jak pisaliśmy wczoraj w końcu pięknie owocuje. Dalej można liczyć na koźlarze i piękne jesienne pękate borowiki szlachetne. Do tego dwie czubajki kanie, jeden siedzuń sosnowy i garść pieprznika, bo drób wciąż biega po lesie. Grzyby już w suszarce. Po domu roznosi się wiecie jaki zapach. Pozdrawiamy D. i D. & D.