Nie bardzo wiem od czego zacząć. Chyba od tego, że padły dzisiaj trzy moje ulubione słowa w trakcie grzybobrania. Słowo: "niesamowite", drugie to ust mojej lubej❤️"dosyć, nie zbieraj już" i trzecie bardzo stanowczym tonem "nawet o tym nie myśl, zabraniam Ci więcej wchodzić do lasu" 🙂. Absolutny grzyboświrkowy odlot.
Borowików szlachetnych można nazbierać ile dusza zapragnie i ile ręce uniosą. Nie ma opcji liczyć na sztuki. Ilości podane na tzw wrażenie i wagę Więc 200 pewnie więcej
prawdziwków, 60+
ceglasi, 30+
koźlarzy, 30+
kurek. Cudne mieszane beskidzkie lasy, wysoko w górach. Pozdrawiamy - więcej ⬇️ ⬇️
A wszytko to miało miejsce zarówno w wilgotnych dolinach jak i nieco podsuszonych ( ale nie suchych ) szczytach śląskich gór. Genialnie przyjemne ok 3 godzinne grzybobranie. Ciężkie lasy do chodzenia i zbierania, ale widoki rodzinek prawdziwkowych wynagradzają trudy wspinaczki. Bo prawda jest taka. Łatwo dostępne lasy, a i owszem coś tam się nazbiera, ale żeby cieszyć się w pełni z darów wrześniowego lasu trzeba albo wydrapać się na prawdę wysoko w góry, albo podrapać się - co wierzcie mi nie jest przyjemne, ale kosze zebranych prześlicznych
borowików szybko leczą rany 🙂 Pozdrawiamy całą ekipę grzyboświrków: T&S&Rubik