Jodła, buk, dąb, brzoza, mech... Grzybów zdecydowanie mniej, ale co się dziwić, gdy w sobotę procesje spragnionych grzyboświrkow spenetrowały lasy... Ze zdrowotnoscią marnie, liczba na osobogodzinę byłaby zdecydowanie wieksza gdyby nie to, że wiele z nich zostawało w lesie... Zebrane: 94
prawdziwki, 12
Kozaków dębowych, 9 pomarańczowożółtych, 26
babek, 1 grabowy, 10
borowików ceglastoporych, 1 (!)
podgrzybek, 1
siedzuń, wiadereczko
kurek, garść
lejkowców dętych ( Yaga, mądrego warto posłuchać 😘- statystyka ). Zrobiło się sucho, przydałaby się kapka deszczu 😁.
Zastanawiając się nad zapytaniem Tazoka, czy grzyboświrkom potrzebny budzik, stwierdzam, że chwilowo nie!. Z przykrością muszę przyznać, że zostałam pokonana przez powyższy sprzęt halasujący, szlachtę, atamanów, lud leśny, słoiki, trzy tygodniowy urlop ( bez jednego wolnego, spokojnego, leniwego dnia 🙄). Po południu spałam dwie godziny, a wieczorem usnęłam przed 21 i spałam 9 godzin i 4 minuty 😂- co też wcale najgorsze nie było, bo meczu nie oglądnełam 🤣. Chwilowo wolne od grzybów robię ( na jak długo nie wiem 😁).... Stwierdzam również, że
okratek australijski coraz śmielej sobie poczyna, dwa lata temu znaleziony tylko jeden, dziś pozajmowal wiele miejscówek, nie trzeba nawet się rozgladać - nie dość, że je widać, to także i czuć 🥴. Z fajnych rzeczy, które mi się przytrafiły, jest
koralówka czerwonowierzchołkowa ( chyba) - jadalna. Muszę przyznać, że piękna ci ona ( niby mam grzybów dość, ale jak się uchowa, to mam nadzieję jeszcze w tym tygodniu ją poobserwować 😁😎). No i co? No chyba tyle... Czekamy na opady i na piękne zbiory 🙂. Miłego tygodnia 😊