Niedzielne popołudnie to chyba najgorsza pora na zbieranie grzybów ale i tak postanowiłem się wybrać do lasu.
Po drodze sporo ludzi a i na moich miejscówkach ktoś mnie uprzedził sądząc po obierkach;)
Niemniej wróciłem do domu z prawie pełnym koszykiem - 8
prawdziwków (same młode), ponad 30
podgrzybków (większość już mocno dojrzałe i robaczywe niestety), 5
koźlarzy brązowych i 2 czerwone
Widać, że mimo ochłodzenia grzyby nadal rosną - myślę, że w środę/czwartek warto się będzie wybrać ponownie :)