Las mieszany z przewagą świerków, mech, czysta ściółka, miejscami trawy, buchtowiska. Królestwo pod grzybka. I są, a raczej szykują się do mocniejszego uderzenia, czyli pojawiają się. I te na cienkich nóżkach, rosnące częściej w trawach, paprociach, i te, które śmiało można nazwać borowikami brązowymi. Wypasione grubaski wolą raczej czystą ściółkę i buchtowiska. I jedne i drugie rosną w tym roku kapryśnie. W jednym miejscu kilka, kilkanaście sztuk, a później długo, długo nic... i znowu są. Stąd też liczba sztuk na godzinę przybliżona mocno. Były i większe okazy i maluszki,
dopiero wyłażące ze ściółki. Ze zdrowotnością różnie, sporo podplesniałych, zaczerwionych, no i ślimaki jeszcze nie śpią... Oprócz
podgrzybków udało mi się upolować ze dwie garście młodziutkich
kurek. Amatorzy
kań nie powinni narzekać, wciąż sporo tych grzybów i to młodych. Sporo również
gołąbków głównie w różnych odcieniach czerwieni.
Opieniek nie widziałam, chociaż wiem, że i u nas już się pojawiły.