29
prawdziwków, kilka
koźlarzy, kilka bardzo dużych
osaków, mnóstwo
podgrzybków (ale występowały tylko dużymi grupami, w miejscach gdzie było bardzo wilgotno - głównie mchy, na suchej ściółce nic).
Wreszcie nasze ukochane miejsce dopisało! Po 2 falstartach na początku października zrobiliśmy sobie ponad tydzień przerwy. Wczoraj wspólnie z żoną skończyliśmy wcześniej pracę i dopiero o 13 udaliśmy się do lasu. Na wejściu w brzozowych zagajnikach
prawdziwki, jeden za drugim. Szok i niedowierzanie, duże osobniki, musiały rosnąć kilka dni. TU UWAGA! Bardzo dużo żmij zygzakowatych... Jedną nawet uchwyciłem na zdjęciu. Zdecydowanie spała / odpoczywała, po chwili przypatrywania się jej zbudziła się i zaczęła na mnie syczeć. Żona prawie w nią wlazła. Wszystkie spotkane w zagajnikach brzozowych, w małych kępach.
Po wyczerpaniu prawdziwkowo/osakowo/koźlarzowo dobrodziejstwa ruszyliśmy na dobitkę na
podgrzybki. Zbieranie ich wyglądało tak: 10 minut chodzenia po okręgu, 5 minut kucania i dalej, 10 minut krążenia i szukania wysypiska podgrzybkowego i 5 minut na kucaku :)