Witam. Przebywanie w lesie to jedno z moich ulubionych zajęć. Tydzień temu Bory Dolnośląskie i bardzo udane grzybobranie) dzisiaj wybraliśmy się z małżonkiem w stare miejscówki lasów jaworskich. Droga od Paszowic za Siedmicę obstawiona autami. W lesie ( weszliśmy o 12) spotkałam jedną panią z siatką
kani i mężczyznę z wiaderkiem
kani ( co miał pod
kaniami nie wiem). Las przyjemny, mokro w trawach to tu znalazłam pierwszego
prawdziwka, potem następny i następny. W sumie w trawach i dębinach zebraliśmy 82
prawdziwki, 2
kozaki czerwone, 25
podgrzybków złotawych, 5 maślaczków i koszyczek
kani ( te oddałam znajomej, która je uwielbia). Przez las od rana z pewnością przeszło sporo grzybiarzy - ślady podeptanych grzybów trujących i pocięte nóżki od
prawdziwków widać było co jakiś czas. Po wyjściu z lasu o godzinie 14 (my to mamy szczęście :)) zaczęło padać. W domu przy obróbce grzybów do odrzutu poszło 10 nóżek od
prawdziwków - reszta zdrowiutka. Suszarka chodzi na pełnych obrotach. Na sznurkach wentylatorem suszy się 5 sporych sznurów
prawdziwków, 1
podgrzybków złotawych i 1 malutki z
kozakami czerwonymi. Cudowny zapach roznosi się po domu :) Dzisiaj nie robiłam tak wiele zdjęć jak zawsze ale i bez nich z lasu nie mogłam wyjść :) Dodam, że
kani w lesie od zatrzęsienia, ja wole jednak
borowiki i
kozaki.... To były cudowne 2 godziny w lesie... Pozdrawiam brać grzybiarzy i miłośników lasu.