10
prawdziwków. Wiem, wiem, "z czym do ludzi";-) Ale po kolei: po pracy był dylemat- którą nie cierpiącą sprawą się zająć - wyszło, że grzybobraniem. W lesie byłem o 16:00. Stało kilka aut, chyba porzuconych, bo nikogo przy nich nie było, trawy wokół jak po walcowaniu. Grzyby przeważnie poza utartymi szlakami (trawy, chaszcze). W 1,5 godziny, oprócz w/w: 9
kań, 3
kozaki czerwone, 2 białe, ok. 10 grabowych i babka, 2
podgrzybki brunatne, 2
zajączki i po garści
maślaków i
opieniek. W sumie ok. 7 litrów.