Mimo że od kilku dni pada, w lesie niezbyt mokro, co najwyżej wilgotno. Jak przyjechałem, też padał deszcz, ale po kilkunastu minutach przestało padać... i zaczęło lać. Jednak nie ma złej pogody na grzyby, może być tylko nieodpowiedni ubiór, a ja się przygotowałem:-). Zaraz na początku na skraju lasu, w młodniku sosnowym trafiłem na setki
maślaków, jednak wszystkie ze średnicą kapelusza powyżej 4 cm robaczywe i bardzo dużo malutkich. Udało się zabrać 78 sztuk, w domu przy obieraniu, przypomniałem sobie dlaczego nie chodzę na
maślaki:-/. W większym lesie znalazłem tylko 9
podgrzybków brunatnych, mimo że to miejscówka podgrzybkowa, lecz w tym sezonie
podgrzybek strajkuje, 2
kozaki babka, 1 czernidłaka i 1 wielkiego
szmaciaka. Na koniec zauważyłem pniaczek z żółciakami siarkowymi, na zdjęciu te które zostały, 4 sztuki zabrałem, żeby je wreszcie spróbować. Obgotowałem, a potem obsmażyłem w panierce z przyprawami, w smaku przypomina kurczaka, ale mi osobiście nie przypadł do gustu, jakiś taki suchy, więc na pewno nie wejdzie do mojego menu.