Epopei kozackiej ciąg dalszy. Dzisiaj około 15 w Gliwicach, ku mojemu zaskoczeniu, pojawiło się nagle słońce. No to od razu pomyślałem sobie żeby sprawdzić czy opady od soboty coś zmieniły i czy nie pokazały się
zieleniatki. Podchodząc do lasu myślałem sobie że pewnie będę jedynym któremu chce się chodzić po mokrym lesie przy sporym wietrze. Jakie było moje zaskoczenie jak zaraz po wejściu spotkałem faceta z prawie pełną reklamówką
kozaków. Ale myślę sobie - wszystkiego nie zebrał. I tak było - trafił się jeden, drugi a potem trzeci kozaczek a później znowu facet z nieźle wypchaną reklamówką. Nie zrażając się szukałem dalej i ostatecznie uzbierałem: 6
kozaków czerwonych, 10 brązowych i 24 małe
maślaki. Tych ostatnich zostawiłem sporo w lesie bo mi się trochę spieszyło i nie chciało mi się wszystkich sprawdzać - niestety sporo jest z lokatorami