szerzej:
bo delegacja pożegnalna była, a jakże 😊. Jedynie humor mi dźwięk pił zepsuł i odgłos upadającego, ściętego drzewa. Nie ma dni świątecznych dla raz przyjętego celu. Choć nie lubię listopada, (ostatnimi laty trochę polubiłam ) 😉, przyznaję, że pogoda była wyśmienita i trochę tradycyjną, listopadową nostalgię przytłumiła. Koszyki zakonserwowane, dobrze umoszczone, na następny sezon i podróże oczekiwać będą, a ja, ja się na trójcę zimową nastawiam 😊 😘
Diamentów tyle, że unieść nie zdołam, i garnców że złotem przez skrzaty schowanych,
radości, wspomnień, smutkiem nieskalanych,
myślą ulotną ten obraz przywołam.
W liściach zaklęta symfonia ciszy,
wiatru delikatnie dzwoni szelestem,
nie każdy lasu ciszę usłyszy,
lecz ja w tej ciszy zatopiona jestem.
Gdy mgła owija senne drzewa,
nicią pajęczą snutą powoli,
słońce ostatnim promieniem ogrzewa,
noc ciemną przetrwać pozwoli.
Zatop się w ciszy zimowej lesie,
śnij sny przyjemne, piłą nie szarpane,
gdy wiatr podmuch ciepła przyniesie,
zmysły wybuchną jak burza nieokiełznane.
Więc śpij...
Tym razem wszystkie grzyby zostały w lesie 🤗