szerzej:
Las Przepiękny... mieniący się w słońcu złotem i purpurą, wirującym potokiem, deszczownicą kapiącą liśćmi, leniwie spływającymi z drzew, otulony chabrem pogodnego nieba, podkreślony śmiałą kreską szmaragdowych jodeł i modrzewi już ubranych w cytrynowy seledyn, poprzetykany białą nicią wysmukłych brzóz strojnych w migoczące jak krople bursztynu plamki światła i dostojnym brązem buczyny, pełnym rudych, misternie szeleszczących koronek z doszytymi i zieleńszymi od puchu miękkimi łatkami mchu... Las pełen orzechowego, cierpkiego i słodko gorzkiego zapachu, ogrzanego rozedrganym, świetlistym ciepłem lub schłodzony szarozłotą melancholią cienia... Taki ten Las, pełen jesiennego przepychu, powtarzalnie, niepowtarzalny, nas przytulił i nakarmił w każdym tego słowa znaczeniu...