szerzej:
Tydzień temu wyszedłem z nożykiem, wróciłem bez nożyka. Dziś wyszedłem z nożykiem, wróciłem z dwoma :).
szerzej:
Co ciekawe, ze znalezionych w tym roku muchomorów wszystkie były jadalne. Może te trujące rosną później?
szerzej:
Uzbrojony w nowy, świeżo wyciągnięty z opakowania nożyk (od razu na portalu na A. zamówiłem 2 sztuki, żeby oszczędzić na kosztach przesyłki, a przecież wiem, że i tak wcześniej czy później zgubię;), wyskoczyłem na szybko na odkrytą 5 dni temu miejscówkę, gdzie pierwszy raz znalazłem 5 dni temu gołąbki zielonawe, i miałem nadzieję, że wyrosły już nowe. I nie pomyliłem się - było sporo, w tym malutkie i jędrne. Dziś zbierana była tylko gołąbkowa "elita": zielonawy (podawany przez źródła jako najsmaczniejszy wśród gołąbków), zielonawofioletowy (wg mnie znakomity) i wyborny - tu jest kłopot, bo nigdy nie mam pewności, czy to on, ale staram się zwracać uwagę na cechy rozpoznawcze. W gratisie trafiły się też 2 rurkowce, których tutaj się całkiem nie spodziewałem.
szerzej:
w temacie ulubionych marek przeciętnego zbieracza grzybów, ani widać ani słychać w Warmińskiej Puszczy... Zaczynam się zastanawiać i mieć wątpliwości, wychodzi na to, że te moje bankowe miejsca to może i pierwszoligowe są, ale najwyraźniej nie czołówka tabeli, albo człowiek już ździebko przyślepawy i omija tabuny grzybasów po drodze, albo przeczucie i szósty zmysł mykologiczny jakiś przytępiony i rozleniwiony i azymut koślawo pokazuje, albo moja okolica w tym sezonie nie otrzymała jeszcze optymalnych warunków do rozwoju i grzybnia czeka uśpiona na rozkwit, albo czerwie i ślimuchy na jakichś nowych dopalaczach popijanych redbullem w tym roku robią błyskawiczną rzeźnię na wszystkim co ledwo od ziemi odrośnie, albo jacyś specjaliści syściutko samiuteńko z ranka wyzbierywują przede mną, albo licho wie co jeszcze, albo i wszystko na raz po trochu! Fakty są takie, że nawet Chuck Norris i Zawisza Czarny w jednym wśród fungowej braci, niejaki pieprznik jadalny, też wywiesił białą flagę i praktycznie nie rekrutuje świeżych wojsk, tylko gdzieniegdzie dogorywają podsuszone owocniki albo przeoczone w zeszłym tygodniu, a teraz dopiero zauważone wśród liści stare kurasy, tyle co na dobrą jajecznicę dla rodziny... No toć to na rzeczy coś być musi i najwyraźniej trza na trochę przystopować z grzybingiem i dać puszczy odsapnąć, nabrać świeżości, a w między czasie ostrzyć scyzoryki i czyścić kosze, cierpliwie czekać na ponowne solidne opady i wtedy ruszać do ataku po 2-3 dniach z nadzieją w sercu i kozikiem w dłoni!