szerzej:
Od tygodnia albo dłużej w nocy jest po -4, więc te ceglaki to chyba ostatnie, które wyrosły przed mrozami i chyba nic więcej już nie wyrośnie, będzie można trafić tylko zahibernowane mrożonki😂. Niestety od chyba ponad trzech tygodni trwa polowanie, biedne zwierzęta:- (, nie wiem czy cokolwiek przeżyje w tych lasach, wygląda na to, że ci.... wybiją wszystko do zera. Swoją drogą nie często widywałem w tych rejonach dziki czy jelenie. Wracając do grzybów to nastał już ten czas, żeby przerzucić się na zimówki i uszaki, fajnie że trafiłem te boczniaki, bo zrobiło się takie płynne przejście do innego rodzaju grzybów😊 Pozdrawiam!
szerzej:
W fenomenalnym 2017 od końca października nie znalazłem już szlachetnych, w zeszłym roku ostatnie trafiłem 25.11. Bazyli w zeszłym roku znajdowała borowiki jeszcze 10 grudnia, ale zeszły rok miał kulminację wysypu dużo później niż bieżący. Teraz to już naprawdę chyba ostatnia sztuka, aczkolwiek jeszcze kusi mnie, żeby trochę w weekend poszurać😀😀 Do usłyszenia😀
szerzej:
Nie mogąc usiedziec na tyłku w domu znów chwila leśnej euforii☺ te Gliwice są niesamowite. Wlasciwie nie bardzo wierzylam ze cos trafie po wczorajszym buszowaniu grzybiarzy a tu cos takiego😃 szukalam zimowki bo zdaje mi sie ze ja rozpoznam ale nie chciala sie pokazac. byly grzybki inne jakies takie lejki mocno pomaranczowe i maslanka. W dopisku zamieszczam zdjęcia chyba boczniaków. może ktoś rozwieje moje wątpliwości czy to aby nie łycznik. blaszki nie schodzily do samego dolu trzonu..
szerzej:
Szybka przebieżka, może za szybka. Zdjęć brak, bo nie wzięłam ze sobą telefonu, w końcu jechałam tylko parę kilometrów do sklepu. A szkoda, bo zając, który wyskoczył mi prawie spod nóg był bardzo fotogeniczny😜. Jak odkicał kilka metrów, stanął jak wryty i aż się prosił o fotkę. Las po wczorajszy małym deszczyku wilgotny i nie opuszcza go dobry humor, taki żartowniś... kilkanaście razy zrobił mnie w bambuko, przyspieszając tętno na widok... no właśnie, za każdym razem okazywało się, że rzekomy grzyb to kawałek pieńka, gałązki albo zbitek liści.
Do domu przyniesione 2 podgrzybki i jeden ceglaś. Ale i tak nie odpuszczę jeszcze 😜😜😜.
Przeglądnęłam grzybowe zdjęcia z zeszłego roku i ostatnie mam z 15 grudnia, choć leżał śnieg. Eeeeeee, to jeszcze mam czas...😁😁
szerzej:
Mimo różnych zapowiedzi pogoda się udała i mogłem z rana wyskoczyć do osiedlowego lasu. Poszedłem po młode boczniaki i zimówki, które obserwowałem od tygodnia. Te pierwsze urosły odpowiednio. Te drugie trochę za mało więc musiałam szukać nowych miejsc. Ale udało się znaleźć i już myślami jestem przy wieczornym szykowaniu zapiekanek a la seBapiwko. Muszę jeszcze tylko nabyć boczek 😋
szerzej:
Ponieważ nie mam ostatnio innej możliwości, znowu wyskoczyłem do lasu stosując metodę "na lekarza". Tym razem kosztowało mnie to kieliszek własnej krwi i dzień urlopu. Krew poszła na szlachetny cel, tzn. sprawdzenie, czy tegoroczne kleszcze nie zostawiły mi jakiejś przykrej pamiątki. Po drodze zaliczyłem miłe śniadanko w pewnej cukierni, a co, w końcu to urlop. W lesie zameldowałem się o 8:30 i od razu szok. Nie, nie grzyby, chociaż te też były, ale tony śmieci na parkingu i wokoło. Dałem sobie z nimi spokój, bo potrzebowałbym wywrotkę. Ale z lasu wyniosłem 3 torby, może do lata wytrzyma bez flaszek, puszek, torebek itp. Założyłem sobie spacer bez presji na zbieranie grzybów, ale jakaś minimalna jednak ciągnęła się za mną, dopóki nie trafiłem na wyrośniętego ceglasia. Ten uwolnił mnie całkiem od wszelkich przymusów. Las cichutko zaśpiewał do mnie "przeleć mnie", więc przeleciałem wzdłuż i wszerz, mijając miejsca piękne, ale także nijakie, albo takie sobie. Ważne, że zaliczyłem sporo kilometrów i na koniec miałem już na serio dość. Jednak po drodze było ciekawie i jestem zadowolony. Reszta w dopiskach, oprócz spotkania z kimś niewidzialnym (Predator?). Robiąc zdjęcie ładnego fragmentu lasu położyłem się, a wtedy w pobliskim młodniku usłyszałem odgłosy przedzierania się. Wstałem, odgłosy ucichły, ale nikogo nie widziałem. Podszedłem bliżej, parę razy tupnąłem i zaklaskałem, ale ten niewidzialny najwyraźniej zrobił przyczajkę. Bliższego spotkania nie ryzykowałem, mam rodzinę... Poza tym widziałem pana w pomarańczowym kasku rżnącego kłody, leśniczego w terenówce, rowerzystę i słyszałem kanonadę, pewnie myśliwi zobaczyli tego Predatora. Na zdjęcie główne wybrałem fotkę niby mało ciekawego lasu, a przecież jest na swój sposób piękny, prawda?
szerzej:
JUŻ MNIE NIC NIE ZDZIWI.