(5/h) Wody, wody, wody! W lesie bardzo sucho. Jeden zajączek z lokatorami, dwie garście kurek i trochę jagód. Jagód w niektórych zacienionych miejscach jest mnóstwo, ale niestety są one bardzo drobne (z powodu braku wilgoci nie nabrały "ciała"). Generalnie można uzbierać litr na osobo-godzinę
(0/h) DARZ GRZYB!;) W zasadzie wczorajszy wpis Pawła z Jel. Góry "Po deszczach które spadły w lesie nie ma najmniejszego śladu, grzybków brak a prognozy niestety nie są optymistyczne", dokładnie oddaje to, co ma miejsce w zdecydowanej większości lasów. Po ostatnim, tropikalnym weekendzie oraz poniedziałku i wtorku, nad większością rejonów, przetoczyły się burze z ulewami. Jak to z burzami bywa, padało mniej lub więcej, jednak w żadnym razie nie poprawiło to sytuacji w lasach. Przynajmniej nie na Wzgórzach Twardogórskich. Podczas sobotniej wycieczki, nie widziałem już żadnych śladów po burzowych opadach, nadal wszystko chrupie i trzeszczy a ściółka jest sucha, jak bibuła. Nie mówiąc już o miejscach mocno zarośniętych, do których deszczówka ma jeszcze trudniejszy dostęp. Obecnie mamy kilka dni wytchnienia od upałów i zaczęło padać. Tyle, że opady te są ZDECYDOWANIE za małe, żeby mogły cokolwiek zmienić. Jakbym miał porównać ilość deszczu, jaka pada, to napiszę tak: pomyślcie, że pracujecie 12 godzin w polu, przy pełnym Słońcu w 50 stopniach ciepła, po czym na koniec dniówki, możecie napić się szklankę wody... Takie mniej więcej znaczenie dla lasów mają obecne opady. Dobrze, że w ogóle coś pada, niestety deficyt opadowy mamy już naprawdę duży (w zależności od regionu od 120 do prawie 200 litrów wody na metr kwadratowy) i nie tak łatwo zostanie on wyrównany, tym bardziej, że znowu zapowiadają upały, już od najbliższego czwartku...;- ( Skusiłem się jeszcze na zbiór jagód, które obecnie są maksymalnie dojrzałe i słodkie. Te kilka upalnych dni, bardzo przyśpieszyło proces ich dojrzewania i wysychania. Na niektórych, mocno nasłonecznionych stanowiskach, są pomarszczone i bez życia. Podobnie, jak wiele roślin, w tym nasze poczciwe pokrzywy, które zwisają ku ziemi, wymęczone i sfatygowane, niczym po misji na Saharze... Naprawdę szkoda, że tak niepomyślnie układa się pogoda. Nie chodzi już nawet o brak grzybów, a po prostu o to, że widać, jak las "cierpi" z powodu suszy. Zbiór jagód nieco skróciłem i około 3 godziny pochodziłem po lasach, nie znajdując kompletnie żadnego grzyba (poza nadrzewnymi). Jeszcze kilka słów do Argucji.;-) Ja oglądałem wiadomości i widziałem relację z tego pożaru. Raczej pewne jest to, że przyczyną jego był czynnik ludzki.; (( Brak słów. Fotka bardzo smutna, oby jak najmniej (a najlepiej w ogóle), takich widoków.; (( Pocieszeniem jest to, że ogień nie rozszalał się na dobre. Dla Wszystkich "zdołowanych" Grzybiarzy, załączam zdjęcie, które nazwałem "błaganiem o deszcz". Wyschniętemu drzewu, opady już nie pomogą, ale te co żyją i patrzą na niebo, swoimi koronami, z nadzieją i jednocześnie z niepokojem, są niezbędne i pilnie potrzebne. Kiedyś ich prośba, musi zostać wysłuchana!;-) Pozdrawiam!;-)
(1/h) Dwie godzinki w lesie, susza jak wszędzie, ale jest nadzieja "IMGW–PIB Biuro Prognoz Meteorologicznych we Wrocławiu informuje, że jutro (8.07) od północy do godz. 9.00 w na terenie naszego województwa spodziewane są burze z gradem.
W nocy i rano prognozuje się wystąpienie burz z opadami deszczu od 5 mm do 15 mm, lokalnie około 30 mm oraz porywami wiatru do 90 km/h. Lokalnie opady gradu."
Żródło Jelonka. com ciekawe na ile się sprawdzi jak na razie to nic na to nie wskazuje. Nie było grzbków to nazbierałem trochę jagód.
(4/h) borowik usiatkowany, kilkanaście szt. zostało w lesie, te zaliczone miały tylko zdrowe kapelusze, do tego ok. 1 litr kurek, las wysuszony - pod nogami trzeszczy, jak nie popada to lepiej już nie będzie.
(0/h) DARZ GRZYB!;) Niedzielna wyprawa do lasu, miała u mnie jeden zasadniczy cel. W ciszy i spokoju, chciałem zaobserwować lipcowy las i sfotografować lipcową, wielką różnorodność leśnego świata. Jagody nie zerwałem ani jednej, w sobotę wystarczająco dałem sobie w kość.;-) Na pierwszy "rzut oka", zacząłem oglądać brzozy, które rozsypują drobne, skrzydlate orzeszki. Ponieważ trasa wycieczki, jaką obrałem, przebiegała głównie przez suche bory sosnowo-świerkowe na piaszczystym podłożu oraz równie suche buczyny, nie wiem, czy kwitną już takie rośliny, jak goryczka wąskolistna, dziewięciornik błotny lub rdest wężownik, które wybierają podmokłe, torfiaste podłoże. Natomiast widziałem już żółte kępy przytuli właściwej oraz kwiaty centuri pospolitej, która na Wzgórzach Twardogórskich, nie jest zbyt często spotykana. Za to w dwóch leśnych bajorach, które na szczęście jeszcze nie wyschły, dało się zauważyć okrężnicę bagienną. Świat fauny w tych bajorkach, pokazywał się ku mojej uciesze pod postacią bardzo dużej ilości kijanek i narybku. W lasach, lata obecnie mnóstwo motyli. Wspomnę tu chociażby o "kultowej" paź królowej, rusałce pawiku i latolistku cytrynku. Swoją dużą aktywność wykazują również chrząszcze grabarze. W lipcowym lesie, ma miejsce cieczka kun i ruja saren. Natomiast jelenie (a dokładnie - byki) wykształciły już wieńce i wycierają je ze scypułu. Udało mi się zobaczyć dwie, dorodne sztuki, jednak zbyt szybko przebiegały wśród sosnowego boru i mój aparat, poza kompletnie rozmazanym tłem, nic nie uchwycił.; (( Świat ptaków zaczyna się "wyciszać". Już nie ma takich koncertów, które można było posłuchać w maju lub w czerwcu. Z tych, które jeszcze śpiewają, dominują np. szczygły, potrzeszcze trznadle i chronione w Polsce zięby. Zapewne wiąże się to z tym, że często ptaki te w lipcu, powtórnie wysiadują jaja. Chociaż mamy lato w pełni, to niektóre z nich, już szykują się do odlotu do ciepłych krajów, np. czajki, bataliony, rycyki, kukułki, czy świstunki. Niestety nie miałem okazji, żeby je zobaczyć i poobserwować. Chciałoby się coś napisać również o świecie grzybów, ale, jak wiadomo, mamy silną posuchę i pomimo przejścia wielu kilometrów, poza hubami i garstką malutkich i wysychających kurek oraz kompletnie sflaczałej olszówki, nic nie znalazłem. Widziałem za to sporo przecinek i miejsc pozyskiwania drewna. Leśnicy rozbebeszyli mi jedno z dobrych miejsc na koźlarze pomarańczowożółte.;- ( Las w tym miejscu, dorósł do wieku rębnego i stało się, "poszedł" pod piłę.; ( W chwili, w której piszę ten raport, we Wrocławiu trochę się ochłodziło, wzmógł się też dosyć silny wiatr, ale opadów nie widać. Na mapach pogodowych, również nie widać ani solidnych opadów, a burze "tradycyjnie" poszły bokiem lub wyszalały się w Niemczech. Jak na razie, mamy bardzo kiepski rok dla grzybiarzy, a z uwagi na suszę, również ciężki dla lasów. Na pocieszenie załączam fotkę z serii "Na rozstaju dróg". Pozdrawiam!;-)
(5/h) W lesie 2,5 godziny. Duchota straszna, ale idzie wytrzymać gorzej z meszkami te atakują z każdej strony innych psotników nie było. 5 ceglaków 8 maślaków i dwa małe podgrzybki wszystkie bez lokatorów.
(1/h) DARZ GRZYB!;) Tak, jak napisałem w relacji z leśnej wyprawy z dnia 1 lipca, weekend zaplanowałem pod znakiem leśnych wojaży i tak też się stało. Sobota, 4 lipca była bardzo słonecznym i upalnym dniem. Zacząłem się zastanawiać, czy nie wystąpić z wnioskiem do jakiś organów, zajmujących się ekstremalnymi dyscyplinami sportowymi, żeby rozszerzyć listę tych dyscyplin o zbieranie jagód w masie powietrza zwrotnikowego...;-) Już z samego rana, można było wyczuć w powietrzu, że szykuje się duchota i żar. Zacząłem się uwijać z jagodami w tempie ekspresowym, żeby nazbierać je, jeszcze przed uderzeniem największego żaru. Około godz. 13:30, mój naturalny system chłodzenia organizmu, zaczął porządnie działać, czego efektem był pot lejący dosłownie z każdej części ciała. Jedyne, o czym zacząłem marzyć to zimna woda, w którą mogę skoczyć i zostać tam do wieczora.;-) W picie byłem zaopatrzony solidnie, a pomimo to jego zapas dosyć szybko się kurczył. W takiej pogodowej duchocie, dobrym rozwiązaniem jest termos z lodowatą wodą, który trzyma temperaturę znacznie dłużej niż zwykła butelka. Ja skorzystałem z tego rozwiązania i polecam je wszystkim "wariatom", którzy tak jak ja, ładują się w środek lasu przy 36 stopniach w cieniu i ponad 50-ciu w Słońcu.;-) Samo zbieranie jagód byłoby super, gdyby nie upał ponieważ trafiłem na naprawdę świetne miejsce. Po powrocie do domu, jagody natychmiast zacząłem obrabiać, gdyż w takiej gorączce były przegrzane, a te z najniższych warstw koszyka, puszczały już sok. Uświadomiłem sobie też, że jednak nie warto zbierać owoce w takim upale bo jest to obarczone zbyt dużym wysiłkiem, a i owoce są zbyt ciepłe i nietrwałe. W drodze powrotnej, schowałem koszyk z jagodami w głębokim cieniu i przez godzinę obejrzałem kilka stanowisk grzybowych, raczej z przyzwyczajenia niż z rozsądku.;-) Znalazłem 6 kurek, 2 młode maślaki żółte i 3 borowiki ceglastopore, które już nabyły właścicieli o imieniu żuki i robaki.;-) Wszystkie grzyby zostawiłem w lesie, powiedziałem im jedynie, że przyjdę po ich kuzynów podczas jesieni.;-) Przez taką tropikalną aurę, las wysycha w mgnieniu oka. Brakuje mi tej soczystości zieleni jej bujności i nasiąkniętej wodą ściółki leśnej. Mchy są tak suche jak papier. W ręku kruszą się i sypią. Po deszczu z ostatniego weekendu czerwca, nie ma już praktycznie śladu. Za to coraz śmielej poczyniają sobie bąki, które potrafią "odprowadzać" grzybiarza przez połowę lasu. Ich upierdliwość jest wprost proporcjonalna do temperatury, czego odzwierciedleniem była ich wyjątkowa dokuczliwość. Niestety byłem też świadkiem kompletnej głupoty i nieodpowiedzialności ludzkiej. Przez las jechał ciągnikiem jakiś miejscowy rolnik z papierosem w ustach. Wyjeżdżając z lasu, wyrzucił tlący się niedopałek wprost na sosnowe igliwie. Widziałem to wszystko z odległości ok. 50 metrów. W takich momentach nie powiem, jakie się budzą we mnie instynkty... Podszedłem czym prędzej i ugasiłem go wodą w którą byłem zaopatrzony. Opatrzność chyba czuwała nad tym "człowiekiem" bo nie wiem, co by było, gdyby jechał wolniej i mógłbym go dopaść... Szkoda, że niektórzy ludzie nie potrafią korzystać z urządzenia, zwanego mózgiem... Pozdrawiam Bractwo Grzybowe i apeluję o skrajną ostrożność z ogniem!
(5/h) W lesie sucho, młodych grzybów bardzo mało, zostały stare po deszczach z przed tygodnia - 2 borowiki, 1 kozak kilka maślaków sporo podgrzybków zajączków i 2 kurki (nie potwierdzam kurkowego wysypu). Jest dużo poziomek i jagód ale gorąc taki że ciężko coś więcej zebrać, a owady nie dają życ. Pzdr M.
(30/h) No niestety to był ostatni wypad do lasu. Wszystko suche jak pieprz, dzisiejsze kureczki i cztery prawdziwki usiatkowane nie wyglądały za dobrze powywijane przysuszone a nadomiar prawdziwki z lokatorami.
(1/h) grzybny las świerkowo-modrzewiowo-brzozowy. Po godzinie miałem kosz pełen jednego maślaka. Ale bez robali! Niczego więcej nie było. Mnóstwo krzewinek jagodowych, ale zupełnie bez jagód.
(1/h) DARZ GRZYB!;) Na początek trzy informacje. Dwie dobra, jedna zła. Zacznę od tych dobrych. Po pierwsze - deszcz, który padał we Wrocławiu prawie całą noc z soboty na niedzielę (27-28 czerwca), porządnie podlał również lasy na Wzgórzach Twardogórskich. Druga dobra informacja jest taka, że deszcz ten + przelotne, poprzednie opady, chociaż w minimalnym stopniu, ale jednak trochę pobudziły mikologiczny świat. Zła informacja jest taka, że fala upałów w Polsce jest już przesądzona i w najbliższych dniach, zalążek pojedyńczych incydentów grzybowych, weźmie w łeb.;- ( Mówi się trudno. Niemniej bardzo ucieszyłem się, kiedy zobaczyłem wreszcie jakieś inne grzyby niż huby. Podczas sprawdzenia kilku miejsc grzybowych, znalazłem 10 kurek i jednego, zdrowego maślaka zwyczajnego. Inne gatunki, które zauważyłem to jedna spora kolonia czernidłaków błyszczących, kilka sztuk czasznicy oczkowatej, dwa stanowiska krowiaków aksamitnych oraz kilka innych gatunków spod znaku "mam bardzo cieńką nóżkę i malutki kapelusik", których nie identyfikowałem.;) Na nieco zwiększoną (jeszcze) wilgotność i wysoką temperaturę, uaktywniły się wszelkie, leśne "przeszkadzajki" i "krwiopijce" pod postacią strzyżaków sarnich, bąków i wszędobylskich upierdliwców z różnych innych gatunków muchówek. W wysokich trawach i paprociach, czyhają kleszcze, które w związku z coraz wyższą temperaturą, również zwiększają swoją aktywność. Mam takie miejsca w lasach, że wolę je teraz omijać ponieważ namnożyło się tego dziadostwa w hurtowych ilościach. A że robi się gorąco i pić się chce, to czają się i czekają na honorowych dawców krwi.;-) Ciekawostką jest fakt, że jak na razie jest bardzo mało komarów, ale to naprawdę nie stanowi żadnego problemu i jakoś nie tęsknię za nimi.;)) Ostatni deszcz na pewno podratował sytuację jagodową, które w wielu miejscach, zwiększyły swoją objętość, przez co ich zbiór jest teraz naprawdę wielką frajdą (oczywiście dla tych, którzy lubią 12 godzin siedzieć w miejscu, kucać, siadać i skubać pachnące lasem krzaczki jagodowe).;) W lasach mamy również wysyp malin i poziomek, których aromat i smak, jest dla mnie zdecydowanie lepszy od ich ogrodowych kuzynów.;) Ten tydzień zapowiada mi się mocno "leśny" ponieważ poza wycieczką środową, planuję jeszcze dwa wypady w weekend. W sobotę "zmierzę się" jeszcze raz z jagodami i chyba na ten sezon już zakończę ich zbiory z uwagi na uzupełnienie zapasów, natomiast w niedzielę, planuję wyłącznie kilkugodzinny spacer w celach fotograficzno-relaksacyjnych.;-) Weekend, według wszelkich prognoz pogody, będzie tropikalny, zatem zimna H2O mineralna w dużych ilościach na wycieczkę jest niezbędna.;) Z leśnego weekendu, zdam oczywiście relację. Kończę wpis tradycyjnym pozdrowieniem dla Wszystkich i jeszcze jedną, dobrą informacją, którą jest wpis Argucji.;-) DARZ GRZYB I W LAS!!!;-))))
(6/h) Około 3 godziny w lesie, susza i lepiej nie będzie. podgrzybki 3 kurki 1 ceglak i jeden zajączek a z tego jeszcze 1/3 odpadła. Dwa dni temu byłem w innym lesie i znaleziony jeden duży borowik w dużej części zjedzony przez ślimaki a reszta to sam robak.